Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 197597.20 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2017

Dystans całkowity:1605.25 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:55:57
Średnia prędkość:28.69 km/h
Maksymalna prędkość:54.50 km/h
Suma podjazdów:6348 m
Liczba aktywności:31
Średnio na aktywność:51.78 km i 1h 48m
Więcej statystyk
  • DST 54.30km
  • Czas 01:53
  • VAVG 28.83km/h
  • VMAX 51.10km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Podjazdy 171m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kierunek...?

Piątek, 21 lipca 2017 · dodano: 21.07.2017 | Komentarze 11

Znów dziś kierunek jazdy uzależniłem od zasięgu radia, żeby słyszeć bezpośrednią relację z obrad Senatu. Tak już mam ostatnio :) Wybrałem się więc na zachód, z Poznania przez Luboń, Wiry, Komorniki, Konarzewo, Trzcielin, Dopiewo, Palędzie, Dąbrówkę i Plewiska do domu. Jechało się "tak se", bo wyniki nocnych opadów już wyparowały i zrobiło się duszno. Wmordewindzik działał klasycznie, więc kręcąc niespiesznie mogłem skupić się na słuchowisku, niestety kolejny raz wywołującym na moich ustach co jakiś czas werbalne reakcje. Moja śp. Babcia rozmawiała swego czasu z telewizorem na tematy polityczne, ja dzięki ostatnim wydarzeniom gadam z radiem :)

Za to już wiem, że w związku z Blitzkriegiem partyjnym podpisywacze, nazwami formalnie posłami oraz senatorami, nie czytają tego, co podpisują, nie potrafią wyjaśnić, co klepnęli (jakiekolwiek szczegółowe pytanie to już była za ciężka sprawa), komisja legislacyjna Senatu zwracając uwagę na niekonstytucyjność po prostu sobie coś pisze, a w ogóle to wszystkiemu winni są ludzie, którzy pojawili się wczoraj pod Sejmem, bo zagłuszali i się biedactwa skupić nie mogły. 

Oj, chciałoby się zacytować klasyka, tego na dole wpisu. Ponad 25 lat minęło, a robi się bardziej aktualne niż wtedy :)

Dobra, sorry za te wstawki :) Czasami mi się załącza. Już zamykam swoją zdradziecką mordę. Dla zluzowania nastroju coś dla miłośników motoryzacji (czyli nie dla mnie) :)




  • DST 52.60km
  • Czas 01:48
  • VAVG 29.22km/h
  • VMAX 51.50km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Podjazdy 205m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

10 tysi

Czwartek, 20 lipca 2017 · dodano: 20.07.2017 | Komentarze 20

Pyknęło mi w końcu te 10 tysiaków w tym roku. Łatwe to nie było, bo pogoda w roku szatańskim 2017 życia nie ułatwia, no ale jest, plan minimum zrealizowany. Co nie znaczy, że takowy w ogóle istniał, ale lepiej wygląda jeśli coś się zrobi, a potem napisze, że do tego dążyło :)

Spodziewałem się od rana mega upałów, a tu proszę, miła niespodzianka w postaci deszczu, który schłodził temperaturę, a ja załapałem się na tę jeszcze w miarę sympatyczną, choć już pod koniec lekko mnie zgrzało. Niestety znów wiało ze wschodu, więc musiałem przedzierać się przez miasto, najpierw Wartostradą, potem przez Bałtycką do Antoninka, Swarzędza, krajówką do Paczkowa, tam skręt na Siekierki, Gowarzewo, Tulce, a końcówka to już stała trasa przez Żerniki i Krzesiny do Starołęckiej, z niej zaś szuterkiem przez Lasek Dębiński do domu. Średnia mogła być spoko, ale nie była, za co szczególne podziękowania dla czerwonych świateł oraz korków i remontów, choćby w Swarzędzu :)

Wczoraj znów spędziłem wieczór przed TV, oglądając relację z posiedzenia komisji sprawiedliwości. Do tego powinni dodawać browary gratis, bo na trzeźwo się tego oglądać nie da :) Generalnie zabawa była przednia, choć ciągnięcie przez opozycję przewodniczącego za druta, czyli wyrywanie mikrofonu było żałosne, tak samo jak bezczelne zachowanie partii rzężącej :) No cóż, jest "wesoło". Dziś ciąg dalszy,

Żal patrzeć :)


  • DST 52.10km
  • Czas 01:50
  • VAVG 28.42km/h
  • VMAX 51.20km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Podjazdy 213m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dymy

Środa, 19 lipca 2017 · dodano: 19.07.2017 | Komentarze 21

Oj, gotowało mi się dzisiaj pod kaskiem i parowało spod niego. Za gorąco już dla mnie i w pewnym momencie szczerze odechciało mi się kręcić, tym bardziej, że gdziekolwiek skręciłem to szamotałem się z wiatrem, co dawało może lekkie poczucie oddechu, ale irytowało strasznie. No nic, pozostaje przeczekać ten gówniany okres upałów, mam nadzieję, że skończy się on szybciej niż się zaczął.

Zgodnie z kierunkiem wiatru ruszyłem na wschód, najpierw przez Lasek Dębiński docierając do Starołęki, na której aktualnie gdzieś do listopada trwać będzie budowa ronda na granicy z Głuszyną, przez co ta moja "ukochana" ulica wygląda jak rozwalona kloaka (jej dotychczasowy stan), na którą ktoś wysłał armię słoni z rozwolnieniem. Następnie dokręciłem do Czapur, tam skręt na Babki, Daszewice, Borówiec, Robakowo, Szczodrzykowo, Krzyżowniki, Tulce, Żerniki i przez Krzesiny do domu. Pod koniec można było ze mnie skonstruować średniej wielkości basen :)

Jechało mi się ciężko, więc odpuściłem walkę, bo po co się katować? Wystarczyło, że wczoraj wieczorem nieopatrznie włączyłem sobie telewizję i miałem okazję na żywo obserwować cyrk w Sejmie. Po akcji, przy której wyszło szydło z Kaczora poleciałem zobaczyć czy w lodówce nie znajduje się jakiś zapomniany browar (się znajdował) i jak na dobrym meczu przesiedziałem do końca owego kabaretu. Smutnego kabaretu. Oficjalnie zapisuję się do mord zdradzieckich i kanalii oraz przyznaję się się do zamordowania wiadomo kogo. A co, skoro i tak mnie skażą kiedyś za prowadzenie tego bloga w ten sposób to będą mieli łatwiej :)

Szkoda tylko, że rano nie było dalszej części transmisji, bo może bym podkręcił ze średnią mimo upału.


  • DST 52.20km
  • Czas 01:44
  • VAVG 30.12km/h
  • VMAX 50.80km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Podjazdy 175m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sądnie

Wtorek, 18 lipca 2017 · dodano: 18.07.2017 | Komentarze 31

Na studiach miałem profesora, który wymyślił sobie, że definicją polityki jest to, iż "jest ona wszystkim tym, co nas otacza". Banał, ale człowiek tylko marzył o wylosowaniu pytania o to na egzaminie :) Dziś przekonałem się, że jednak coś w tym może być, choć wynika to tylko i wyłącznie z mojego zamiłowania do politycznego sadomasochizmu.

Pierwotnie miałem wykonać "kondomika", czyli kurs na południe, ale usłyszałem w radio, że szykuje się niespodziewana (bo miała być jutro, ale... po prostu nagle przełożono ją na dziś) relacja z pierwszego czytania ustawy o Sądzie Najwyższym. Problem w tym, że pierwotnie założona trasa ma defekt w postaci braku zasięgu TOK FM od Mosiny i dalej, a nie chciało mi się szukać alternatywnego źródła, więc zmieniłem... trasę. Wiem, wiem, w tym momencie niejeden wysłałby mnie na badania psychiatryczne, jednak kręciłem sam, więc nikt nie starał się mnie zapakować w biały kaftanik. I dobrze, bo za jazdę z rękami splecionymi na plecach, a nie trzymanych na kierownicy, mógłbym dostać mandat :)

Przejechałem z Poznania przez Plewiska, Zakrzewo, Sierosław, Więckowice, Dopiewo, Palędzie, Gołuski, Komorniki i znów Plewiska w towarzystwie bardzo brzydkich słów, które wydostawały mi się z ust. Im bardziej wiało, tym ja bardziej wsłuchiwałem się w brednie wypowiadane mi do uszu, a co za tym idzie nieświadomie dociskałem pedały. Podczas drogi powrotnej udało mi się na kilka kilosów podczepić nawet pod traktor pędzący z astronomiczną prędkością 40+, dzięki czemu udało się oszukać choć na chwilę (niestety krótką) wmordewind. Wniosek - na każdy wyjazd muszę załączać sobie wypowiedzi partii rządzącej oraz zabierać ze sobą podręczny ciągnik, bo mimo kilku utrudnień udało się jakąś tam minimalną średnią utrzymać :)


  • DST 51.30km
  • Czas 01:48
  • VAVG 28.50km/h
  • VMAX 50.30km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Podjazdy 167m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ciem

Poniedziałek, 17 lipca 2017 · dodano: 17.07.2017 | Komentarze 9

W nocy padało, zamiennie z lało. Nad ranem myślałem już, że nie uda mi się w ogóle pokręcić, więc postanowiłem kontynuować przyjazne relacje z łóżkiem. Godzinę później obudziłem się i widząc mokre ulice, a suche niebo, wiedziałem już, że z przerwy rowerowej nici, tak samo jak z kolejnej porcji snu. To drugie mnie lekko zawiodło, pierwsze - wcale :)

Ruszyłem szosą, choć myślałem o crossie, ale skoro się dało ukrócić to myślenie poprzez schnące szybko kałuże, to skorzystałem. Wykonałem nową wersję dawno wymyślonej trasy z Poznania przez Luboń, Wiry, Komorniki, Konarzewo, Trzcielin, Dopiewo, Palędzie, powiększoną o objazd serwisówek przed Plewiskami, oraz powrót do domu. Wiatr początkowo zadziwił mnie swoją nieobecnością, ale była to jedynie zasłona dymna, gdyż kilka chwil później uświadomił sobie, że już jadę i natarł ze zdwojoną siłą. Z kierunków wiadomych, co skutecznie zniechęciło mnie do walki o jakikolwiek przyzwoity wynik.

Upały podobno idą :( Cieszę się niczym ćma na widok zbliżającego się kapcia.


  • DST 52.20km
  • Czas 01:44
  • VAVG 30.12km/h
  • VMAX 52.20km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Podjazdy 180m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

Muy simpático

Niedziela, 16 lipca 2017 · dodano: 16.07.2017 | Komentarze 8

Tak jak w tytule - sympatycznie i pozytywnie mi się dziś kręciło, choć temperatura już dochodziła do mojej prywatnej granicy "zagorącości". Wmordewind starał się oczywiście gnoić, ale wyjątkowo się mendzie nie dałem i z racji niedzieli postanowiłem nie odpuszczać. Łatwo nie było, ale postawiłem na swoim, wywalczając najniższą z tolerowanych średnich.

Trasa: Poznań - Plewiska - Komorniki - serwisówki - Gołuski - Palędzie - Dopiewo - Więckowice - Sierosław - Wysogotowo - Poznań Junikowo - Plewiska - Poznań Dębiec (czyli ten najlepszy) :) Rozpisywać się nie ma o czym, bo puste drogi nie dały szansy na jakieś codzienne emocje puszkarsko-rowerowe. A i udało mi się wstrzelić w okienko pustokościelne, co pewnie miało znaczny wpływ na przesłanie z poprzedniego zdania :)


  • DST 62.70km
  • Czas 02:07
  • VAVG 29.62km/h
  • VMAX 51.80km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 343m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pagórki płaskie + perliste

Sobota, 15 lipca 2017 · dodano: 15.07.2017 | Komentarze 16

Fajnie dziś było. Byłoby jeszcze fajniej, gdyby ktoś ułatwił mi życie i przetransportował jakoś magicznie przez Poznań z południa na północ i z powrotem, czyli darował łącznie około 30 kilometrów męczarni. Ale niestety - rzeczy niemożliwe dzieją się tylko w polskim parlamencie, a zwykli, nieumoczeni w łajnie ludzie muszą się mierzyć z rzeczywistością :)

Wiało z północy, stąd wybór kierunku. Ruszyłem miastem, co kosztowało mnie szansę na przyzwoitą średnią, po wydostaniu się z którego dotarłem do Suchego Lasu. Zadziwił mnie on faktem, że stał się ostatnio bardziej suchym niż lasem, bo przy wjeździe kiedyś były drzewa, a teraz jest pustynia. Zawróciłem hopkami na Morasko, skąd poprułem w kierunku Biedruska.

Tam pomyślałem sobie chwilę o słynnym poligonie, ale jako że jeszcze w życiu przezeń nie jechałem, a wyjątkowo nie widziałem żadnego kolarza chcącego mnie uświadomić w tematyce, to nie wiedziałem czy w ogóle dziś można i wypada. W związku z tym postanowiłem udać się do Murowanej Gośliny, przez fajną widokową trasę, ale usyfioną ścieżkami i zakazami jazdy rowerem. To znaczy tak pamiętałem, że takowe występowały kiedyś, bo jakoś dziś mnie trochę wzrok zawiódł i nic z tego nie przyuważyłem :)

Dokręciłem do "centrum" Murowanej (bo to nie to prawdziwe centrum), gdzie już dawno nie byłem i lekko się pogubiłem. Wstyd napisać :) Ale nie powiem, widoczek wskazywałby, że to coś na kształt miasta :)

Na drogę powrotną wybrałem trasę przez Owińska (znów te gówno-ddr-ki, tym razem nie dało się nie widzieć, głównie radiowozu), Czerwonak i Koziegłowy. Potem już poznańska Wartostrada, mogąca dziś konkurować z najbardziej wypasionymi mrowiskami. Z tą różnicą, że po mrowiskach nie kręcą się bezmyślne mamusie z jeszcze bardziej bezmyślnymi bachorami na rolkach. A ze trzy potencjalne ofiary nieswojej tępoty mogłem mieć dziś na sumieniu. W ogóle to przerażające jak wrotkarze szybko zaanektowali ten teren - no bo przecież wyraźnie na piktogramach narysowany jest rower i piesi... Ale żeby nie było, że jestem rasistą - zaimponowało mi dwóch takich, którzy w profesjonalnych strojach śmigali równo ze mną (około 40 km/h), sprawnie manewrując i przewidując reakcję innych. Aż pogratulowałem duetowi.

Podsumowując - spoko wyjazd, powiększony o kilka kilosów względem codzienności. Szkoda, że miasta nie dało się skasować na te dwie godziny :) No i wleciało jak na płaszczyzny oraz jazdę asfaltem przyzwoicie przewyższeń.

A skoro już jesteśmy przy nich - udało mi się dziś w końcu obrobić filmik z tego wypadu na Perłę Zachodu z maja. Ten kierunek był nieplanowany, a wynikał z przebitej opony na trasie w Rudawy i obawy w temacie dalszego kręcenia. Cóż, przynajmniej nadrobiłem zaległości :)



  • DST 51.55km
  • Czas 01:43
  • VAVG 30.03km/h
  • VMAX 50.10km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Podjazdy 163m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kwitnąc

Piątek, 14 lipca 2017 · dodano: 14.07.2017 | Komentarze 17

Pogoda - w tym również wiatr - się lekko, powtarzam: lekko!, uspokoiła, choć chłodek pozostał, co w sumie mi się bardzo podoba. Nawet ubranie się w dwie koszulki rowerowe nie budzi mojego wstrętu, w przeciwieństwie do dni, kiedy już jedna wydaje się być zbędnym balastem, potęgującym gorąco. Początkowo jechało się na tyle sympatycznie, że wymarzyłem sobie nawet konkretną średnią, podchodząc do tematu niczym PiSS wraz z naZiobrystami do Blitzkriegu wykonywanego aktualnie na konstytucyjnym trójpodziale władz.

Sorry, prawie tydzień powstrzymywałem się od politycznych wstawek, ale rzeczywistość mi nie pozwala na dalszy celibat w tym temacie :)

W każdym razie szło dobrze, dopóki dwukrotnie nie zakwitłem za traktorami, których nie dało się za cholerę wyprzedzić, a jak się dało to w dali widoczny był radiowóz, natomiast po mojej lewej podwójna ciągła :) Wyszło więc dokładnie na granicy mojej "średniowej" tolerancji, a i tu musiałem się napocić, bo wmordewindzik oczywiście się podczas powrotu nasilił.

Na zakręcie przed wiaduktem w Dopiewie (od strony Trzcielina) mijałem rów, a w nim wysiadającą z samochodu rodzinkę. Zatrzymałem się, upewniłem czy trzeba pomóc ("nie, wszystko ok"). Cóż, pogoda za ładna i są skutki :)


  • DST 51.40km
  • Czas 01:50
  • VAVG 28.04km/h
  • VMAX 50.80km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Podjazdy 172m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rendez-vous z...

Czwartek, 13 lipca 2017 · dodano: 13.07.2017 | Komentarze 8

...no z kim? A w sumie z czym :) Oczywiście z wiatrem. Pieszczoszek był dziś strasznie namiętny, całować mnie chciał, przytulać, otoczyć swoim jestestwem. I to z całej siły. Aż mi się wszystkie zmarszczki na pysku wyprostowały. Zaczynam mu współczuć - nikt go nie kocha (ewentualnie żeglarze mogą pałać do niego jakimś głębszym uczuciem), więc staje się nachalny i truje cztery litery nam, kolarzom. Stąd mój apel - może ktoś się nim zaopiekuje i zaadoptuje? Proszę... :)

Huragan gnoił dziś chyba w całej Polsce, w związku z tym domyślam się, że tematu nie muszę dalej rozwijać. Tylko tyle - przez 2/3 trasy z Dębca przez Plewiska, Skórzewo, Dąbrowę, Sierosław, Więckowice, Dopiewo, Palędzie, Gołuski, znów Plewiska i do domu, albo leżałem płasko, żeby poruszać się do przodu, albo ukośnie, żeby nie zaliczyć gleby. Z atrakcji dodatkowych - przy próbie wyjmowania telefonu z kieszonki wypadł mi on na ziemię, dzięki czemu po raz trzeci w tym roku czeka mnie wymiana hartowanego szkła. Powoli wchodzi mi to w krew :)

Skończyłem słuchanie drugiej części sagi z cyklu "Z mgły zrodzony", czyli "Studni wstąpienia". Miodzio. Niby fantasy, ale misternie skonstruowane, z masą intryg, oszustw, kłamstw, zdrad i wątków niemal kryminalnych. Jak w kraju :) Polecam, a ja zabieram się za trzecią część.


  • DST 53.60km
  • Czas 01:50
  • VAVG 29.24km/h
  • VMAX 50.40km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Podjazdy 239m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na śpiocha

Środa, 12 lipca 2017 · dodano: 12.07.2017 | Komentarze 10

Dzisiaj jazda bez przygód, bez fajerwerków, a nawet zimnych ogni. Jak już to z żarem, ale z nieba, bo podczas powrotu było mi zdecydowanie zbyt ciepło. Trasa również nikogo nie zaskoczy, a już najmniej mnie - klasyczny "kondomik" z Dębca przez Komorniki, Stęszew, Łódź, Dymaczewo, Mosinę, Puszczykowo i Luboń.

Wiatr był dziś zadziwiający - gdy jechałem na południowy zachód flagi pokazywały, że wieje mi w pysk, a kręciło się w sposób niespecjalnie wymagający, natomiast gdy na dwudziestym kilometrze, w Stęszewie, skręciłem na wschód, czyli z flagami niby łopoczącymi mi w plecy, calutki dystans gnoiło mnie centralnie w pysk. Taka ciekawostka z gatunku "katuj mnie, katuj".

Katuszą było też dzisiejsze wstawanie. Nie wiem, może to pokłosie wczorajszej wizyty w ZOO, gdzie jak się okazało moimi alter ego z dnia dzisiejszego były kapibary i tapiry :) Okaz pierwszy z lewej na górnym zdjęciu to ja na sekundę przed startem :) A na dole - ja w pracy...