Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 198707.80 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

  • DST 52.80km
  • Czas 01:53
  • VAVG 28.04km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Podjazdy 222m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z Czapkinsem na uszach

Czwartek, 10 października 2019 · dodano: 10.10.2019 | Komentarze 16

Dzisiejszy wypad polegał na znalezieniu luki między jednym a drugim opadem. Udało się.

Niestety, nie udało się za to znaleźć ochrony przed wiatrem, który prawdopodobnie w całej Polsce pozwalał sobie na zdecydowanie za dużo. Nic nowego zresztą :)

Za to temperatura była nawet - nawet. Czternastka na plusie smakowałaby jednak lepiej bez tych cholernych podmuchów.

Trasa to "kondominium", ale w wersji odwrotnej: Poznań - Luboń - Komorniki - Szreniawa - Rosnówko - Trzebaw - Dębienko - Stęszew - Witobel - Łódź - Dymaczewo - Krosinko - Mosina - Puszyczkowo - Łęczyca - Wiry - Luboń - Poznań.

Chmury znów dawały radę :)



Jak widać się nie spieszyłem - zresztą nie miałem motywacji, bowiem... I tu zrobię małą kryptoreklamę, od razu informując, iż nie mam w tym żadnego interesu :) Prócz tego, że zrobiłem - nomem omen - dobry interes, jakieś dwa miesiące temu inwestując w usługę (tu nazwa pewnej sieci księgarni) Premium, który daje mi zniżki na książki (a kupuję ich niemało), ale też dostęp do masy audiobooków (niestety nie tych najnowszych). Dzięki temu natrafiłem na tytuły, jakich pewnie bez tego bym nie ruszył - ostatnio przesłuchałem "Tatuażystę z Auschwitz", a dziś skończyłem "Czapkinsa", czyli rzecz o Tomaszu Mackiewiczu.

No i właśnie nad tym dziełem chciałem się pochylić, bo dawno żadna biografia mnie tak nie ruszyła. Okazało się, że tragedia na Nanga Parbat to tylko wierzchołek... znakomitej historii o człowieku nietuzinkowym - nie tylko kochającym góry i mającym na ich punkcie obsesję. Ale też o jednym z ostatnich romantyków wspinaczki wysokogórskiej. O... zaangażowanym rowerzyście, który wybrał się kiedyś jednym rzutem z Warszawy do Lądka Zdroju na swój odczyt, a po drodze, gdy spał na przystanku, został okradziony z jedynej wartościowej rzeczy, jaką (prócz dwóch kółek) miał, czyli aparatu. O wrażliwcu, który nie zgadzał się na rodzimą rzeczywistość, na korporacjonizm, kult pieniądza, a także chorą rywalizację, również wśród himalaistów. Polecam, jeśli ktoś jeszcze nie czytał lub nie słuchał.

Dzięki "lekturze" natrafiłem na jedną z najfajniejszych muzycznych relacji ze sportów ekstremalnych, nagranych dawno przed śmiercią Czapkinsa. Muzyka to zdecydowanie nie moja bajka, ale pasuje idealnie (zresztą Mackiewicz i Marek Klonowski dodali obraz pod nią), a po czasie całość otrzymała drugie, smutne dno.



Komentarze
Trollking
| 21:25 poniedziałek, 14 października 2019 | linkuj Jurek - ciężkie gatunkowo porównanie :) Ale fakt, nie ma to jak książka klasyczna, choć ja powoli przekonuję się do wersji alternatywnych. Szczególnie uwielbiam audiobooki, choć i ebooki ostatnio pochłaniam w komórce, w wolnym czasie. Jednak nic nie zamieni zapachu i szmeru papieru :)

Roadrunner - dzięki, choć wolałbym nie mieć za co dziękować :)
Roadrunner1984
| 19:35 poniedziałek, 14 października 2019 | linkuj Współczuję wiatru heuaheha
Jurek57
| 05:43 niedziela, 13 października 2019 | linkuj A co do czytelnictwa w tej klasycznej formie to masz moje dozgonne poparcie !!!
E-buki :-) są dobre ale ...
... nie mogę się oprzeć porównaniom .
No bo sam powiedz ?
To mniej więcej tak jak z seksem. Pornol kontra klasyka ! :-)
Jurek57
| 04:49 niedziela, 13 października 2019 | linkuj Pamiętam okoliczności w których zginęła Wanda Rutkiewicz. Była wtedy ogromna wrzawa i komentarze ale raczej osób postronnych. Ludzie którzy ją znali i byli jej bliscy zachowywali dystans. Nie żeby ją potępiali ale unikali ocen i "dzielenia włosa na czworo".
Trollking
| 20:23 sobota, 12 października 2019 | linkuj Hm. Coś z tą chorobą psychiczną jest na rzeczy, nie da się ukryć. Mackiewicz od którejś wyprawy słyszał "od" Nanga Parbat głos, który stał się jego obsesją. Jest to w książce dość szeroko opisane. Jednak częściowo być może tłumaczy go to, że nie był jedynym mającym tam podobne odczucia.

Bardzo ciekawe też jest to, że wszystkie bliskie mu osoby twierdzą, iż przed ostatnim atakiem był zupełnie inny - to nie był spokój, ale jakaś dziwna inność, dość niepokojąca.

Jedno jest pewne - tę książkę naprawdę warto przeczytać.
Jurek57 | 17:46 piątek, 11 października 2019 | linkuj Do tej konkretnej książki się nie odniosę bo jej nie czytałem.
Ale kiedyś bardzo interesowały mnie kobiety uprawiające dyscypliny sportowe dzisiaj nazywane ekstremalnymi.
Np.Krystyna Chojnowska Liskiewicz , Teresa Remiszewska czy Wanda Rutkiewicz.
A że onegdaj byłem"fanatycznym" żeglarzem rozmawiałem o tym z Kazimierzem "Kubą" Jaworskim.
I jego zdaniem i nie tylko jego ... opinia o osobach takich jak Mackiewicz była bardzo krytyczna.
Powiedział mniej więcej o tym tak. Między innymi o W.Rutkiewicz. Że istnieje coś w rodzaju uzależnienia, choroby psychicznej. Której tacy ludzie ulegają i bez względu na "wszystko" idą
w obranym kierunku. Finał niestety jest zawsze podobny ... śmierć.
Podobno (nie sprawdzałem tego) ludzie tacy "zamykają" się w swoim świecie i tylko to co ich napędza to pasja .
Zresztą teraz po latach przykładów jest więcej. Coraz więcej. Niestety.
Trollking
| 13:13 piątek, 11 października 2019 | linkuj Gizmo - jedno jest warte drugiego. Skasować wiatr, deszcz i śnieg, a rowerowy świat byłby w końcu idealny :)

Remik - ha, zdecydowanie nie przypadek :) Fajnie, że też jesteś na świeżo z tą lekturą. Będzie zapewne jeszcze długo siedziała w głowie. Umarł w miejscu, które sobie wymarzył, to fakt, a;e chyba była jednak nadzieja na uniknięcie tej tragedii, jak zapewne wiesz. No ale kasa zdecydowała...

Evita - dziękuję bardzo i... życzę i Tobie, żeby się spełniło :) Oj, wciąga, polecam "Czapkinsa" przyspieszyć, bo to może zmienić odbiór innych pozycji :)

Huann - wielkie podziękowania, szkoda, że życzenia póki co ciężkie do osiągnięcia :) Prócz kropkowych, oczywiście :)
huann
| 08:28 piątek, 11 października 2019 | linkuj To ja składam dziś życzenia - wiatrów pomyślnych, kierowców nienachalnych, wąskich dróg na szerokie - a szerokich na wąskie opony, zjednoczenia DDR-ów z bardziej przyjaznymi rowerowo asfaltami, niebagatelnych ilości grroar w odsłuchu - i mnóstwa Wykropkowanych chwil! :)
Evita
| 06:43 piątek, 11 października 2019 | linkuj Winszuję! I pomyślnych wyników w niedzielę Tobie ( i sobie ) życzę :D I bezwietrznych sycących oko tras!
"Czapkins" czeka w kolejce, właśnie skończyłam "Polskich himalaistów" i zaczęłam "Ostatnią wyprawę na K2". Jak to wciąga...
rmk
| 05:31 piątek, 11 października 2019 | linkuj Te znaki zapytania do miały być emotikony ale się nie wyświetliły.
rmk
| 05:30 piątek, 11 października 2019 | linkuj No popatrz, ty skończyłeś audiobooka a ja wczoraj właśnie skończyłem czytać tę książkę w formie papierowej ???? przypadek? Nie sądzę ????
Książka świetna, imponował mi od dawna ten gość, jego styl. Osiągnął to co chciał i zapłacił za to najwyższą cenę. Mam wrażenie że zmarł w poczuciu tego, że zrobił to po co żył.
gizmo201
| 05:03 piątek, 11 października 2019 | linkuj Chyba jednak deszcz gorszy niż wiatr. Chodź wczoraj jak jechałem to miałem okazję się poznać na nim dokładnie. Tak zawiało, że momentem mnie w miejscu zatrzymało yyy.
Trollking
| 21:24 czwartek, 10 października 2019 | linkuj Dzięki - życzenie nie do spełnienia, ale... :)))

Dla mnie też za zimno, więc tym bardziej szacun. Dlatego właśnie warto przeczytać tę książkę, żeby dowiedzieć się, że można inaczej. Mackiewicz miał obsesję bycia na Nanga pierwszym zimą, ale gdy go wyprzedzono, wciąż chciał ją zdobyć. Finalnie się udało, ale kosztem życia. Jednak ciekawsza niż sama wspinaczka jest osobowość Czapkinsa - pewnie my byśmy się z nim dogadali, szosowi napinacze - zdecydowanie nie :) Zresztą rowerowych analogii widziałem więcej. Świetny kawał lektury, choć tego po niej się wstępnie nie spodziewałem.
Lapec
| 21:13 czwartek, 10 października 2019 | linkuj To pomyślnych wiatrów Tomku :) Reszta sama się ułoży ;))

O Mackiewiczu nic nie napiszę (prócz tego że szkoda człowieka), bo to zdecydowanie nie moje klimaty => za zimno xD.
BTW: rywalizowanie kto pierwszy gdzie, zawsze mnie śmieszyła. Ludzie gonili coby być pierwszymi, ginęli, albo tym gorzej zaginęli i przed tydzień we wszystkich mediach wałkowanie tematu. Rozumiem pasję (szanuje nawet), ale odrobinę zdrowego rozsądku trzeba mieć jak widać ... nawet na głupim Giewoncie.
Trollking
| 21:00 czwartek, 10 października 2019 | linkuj Niestety nie kłamie - dzięki :)

Ale i tak Czapkins ważniejszy!
Bitels
| 20:49 czwartek, 10 października 2019 | linkuj Wszystko pięknie, ale jeśli fb nie kłamie, to życzę wszystkiego czego zapragniesz Tomek.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ylwul
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]