Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 198021.80 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

  • DST 53.00km
  • Czas 02:02
  • VAVG 26.07km/h
  • VMAX 42.50km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Podjazdy 257m
  • Sprzęt Cross - ST(a)R(uszek)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z Misdroy do Swinemünde i dalej, czy jakoś tak :)

Wtorek, 10 października 2017 · dodano: 10.10.2017 | Komentarze 14

Przyszedł czas na urlop. Co prawda lekko rwany, ale zawsze. Z zasady nie wybieramy się na wakacje w tak zwanym „szczycie”, czyli lipcu i sierpniu, bo – a co, napiszę wprost, w końcu jestem u siebie :) – razem z Żoną nie trawimy bydła. Tego pojęcia chyba tłumaczyć nie muszę, bo jak mniemam każdy, kto miał nieprzyjemność pojawienia się - chcący lub niechcący - nad polskim morzem, intuicyjnie rozgryzie temat :)

Jesienią… co innego. Kurorty puste, o miejsce łatwo, ceny przyzwoite. Tak właśnie trafiliśmy wczoraj wieczorem do Międzyzdrojów, praktycznie półwymarłych, No i udało się przemycić rower, choć negocjacje do najłatwiejszych nie należały :) Traf chciał, że właściciel pensjonatu, który wybraliśmy, sam jest rowerzystą, więc wszystko ładnie się złożyło i miałem na pierwszy dzień, a w sumie poranek (zgodnie z umową), konkretne info w temacie plusów i minusów kierunku, który chciałem zaliczyć.

Czyli do Niemiec. Ciągnęło mnie tam, bo ostatni raz byłem rowerem na ich południu gdzieś w liceum, poza tym jakoś tak mam, że czuję się bezpieczniej na ich terenie niż na „swoim”. Taki chichot historii, ostatnio jeszcze jakoś dziwnie wzmocniony :)

Ruszyłem więc z Misdroy (Międzyzdroje) skoro świt. Czyli przed dziewiątą :) Pogoda była taka sobie, pochmurno i z ryzykiem deszczu, więc zabrałem ze sobą plecak z całym zapasem potencjalnie przydatnych ciuchów. Oczywiście skoro, to zrobiłem to wróciłem o suchej stopie, bo nie spadła nawet kropla.

Wjazd z miasteczka nastąpił prawie bezproblemowo, z czego owo "prawie" obejmuje przeskakiwanie prze barierkę, a następnie powrót ze ślepej drogi, o której myślałem, że jest rowerową ścieżką wzdłuż głównej trasy. No nie była :) Potem szło już lepiej i prostą drogą trafiłem do granicy Świnoujścia. Nawet zbyt prostą, bo znów coś mi się źle wydawało i zamiast skręcić tam, gdzie powinienem, pojechałem wzdłuż torów, czyli gdzie nie powinienem. Dwa kilosy podczas nawrotu wpadły gratis.

W końcu jednak osiągnąłem pierwszy z celów, choć z pewną taką nieśmiałością. Czyli przeprawę promową, dzięki której miałem dostać się na drugą stronę Swinemünde (Świnoujście). Prom jest darmowy dla pieszych i rowerzystów (oraz ludków z rejestracją ZSW), kursuje co dwadzieścia minut, ale że pojawiłem się koło niego po raz pierwszy, miał on w necie koszmarne opinie co do jakości obsługi, to był pewien znak zapytania. Niepotrzebnie – obsługi praktycznie nie było, a gdy dopytałem i podsłuchałem widocznych na pierwszym zdjęciu fachowców od regularnych kursów, wiedziałem już wszystko, a nawet więcej, między innymi to, na kogo uwziął się koleś od gegry :)


Potem już kręciłem prosto przed siebie, niestety polskim standardem. W pewnym momencie nawet zacząłem się zastanawiać, czy może nie poszła mi dętka, ale nie, to tylko pomysły polskich konstruktorów DDR-ek. Tu nawet strzałki kierunkowe były zrobione z osobnych kostek :) Jak dobrze, że zabrałem ze sobą crossa, a nie szosę...


W końcu – cel główny. Do widzenia Polsko…

...Guten Tag Deutschland.

Zrobiło się pustawo, zielono i całkiem sympatycznie, choć w pewnym momencie zakwitł zakaz jazdy rowerem (czyżby polska szkoła i tu dotarła?) oraz mało imponująca, a w sumie gówniana, ścieżka po lewej stronie. Kończyła się ona przejazdem przez mostek i szosę, a potem… hm. Las, las, las, całkiem ładny, bo na terenie Wolińskiego Parku, ale jakoś skończyć się nie chciał, mi pyknęła połowa drogi, więc zawróciłem, choć nie powiem, miałem chętkę kręcić dalej w nieznane.



Powrót przebiegł już bez zagubień i niespodzianek – trasa była mi znana, zatrzymałem się tylko na chwilę w centrum…

...pomyliłem dok (chyba to jest właściwa nazwa), z którego miał odpływać mój prom (bo były koło siebie), ale na szczęście w ostatniej chwili się zorientowałem, że jakoś pusto i odnalazłem ten właściwy.

Wróciłem do Międzyzdrojów…


...a reszta dnia przebiegła już kompletnie nierowerowo, ale wpadło jeszcze ponad osiem kilosów spaceru z Żoną, między innymi po Wolińskim Parku Narodowym, na Kawczą Górę, do zagrody żubrów (dziki gratis) oraz na przepyszną pizzę. Udany urodzinowy dzionek :)

Jutro pewnie niewiele, a może nic, rowerowego mnie czeka, bo już leje, a lać ma ciągle, więc może fotki ze spacerów zostawię na tę lub inną okazję.

TU trasa z Relive, która dziś wyjątkowo mi się podoba, bo jest inna niż inne :) A poniżej ślad z Endo.

Kategoria Morze



Komentarze
Trollking
| 21:09 piątek, 20 października 2017 | linkuj Zupełnie nie wiem, o czym w sumie piszemy i dlaczego. Znasz mnie jakby nie patrzeć nie od dziś, do tego nie tylko z neta. Dobrze wiesz, że mam gębę niewyparzoną, a słowa "bydło" używałem już tu i ówdzie wiele razy i jakoś to Cię nie irytowało (a przynajmniej o tym nie wspominałeś). Teraz nagle muszę się tłumaczyć z czegoś, co czuję, a Ciebie nie dotyczy. A jeśli dotyczy, to w takim samym stopniu, jak mnie. Bo każdy z nas bywa bydłem, w moim rozumieniu tego pojęcia. Tylko mniej lub bardziej irytującym.

Semantycznie rzecz biorąc - czy gdybym napisał zamiast ''''bydło" na przykład "stado owiec" to też bym się musiał tłumaczyć? Nie sądzę. A przecież to prawie pokrewne pojęcia, bo "wiele owiec" czy "wiele krów" to niewielka różnica, a oznacza niemal to samo.

A kwestia szacunku... Wobec tłumu (jak chcesz go nazwać) go nie odczuwam, jednocześnie nie wykluczając, że mogę go mieć wobec będących tam jednostek. Tu już załącza się aksjologia i zagadnienie tego, czy sam człowiek jako gatunek jest go wart za to, co czyni, gdyż mając ewolucyjne predyspozycje do tworzenia dobra, robi zbyt wiele złego. Dla mnie ludzkość jest po prostu neutralna do oceny - szacunek nie należy się za samo urodzenie.
lipciu71
| 06:55 piątek, 20 października 2017 | linkuj Nawet gdybym spełniał te wszystkie warunki, to nadal bym nie miał siebie za bydło, tylko za wakacyjny tłum. Ja mam ciut więcej szacunku do ludzi, którzy mi nic złego w życiu nie zrobili.
Trollking
| 20:37 czwartek, 19 października 2017 | linkuj Remik, też Cię lubię, więc tylko proszę o jedno - więcej luzu (który jak wiem masz) :) Doceniam delikatne przesłanie, bo pewnie w oczach innych zasługuję na danie mi w pysk, ale przecież mamy wolność słowa i moje zdanie wynika z pewnych doświadczeń.

Oczywiście, że przesadzam. Oczywiście, że nie każdy jadący nad morze latem zasługuje na "potępienie". Jeśli Cię to uspokoi to ja sam, gdy jadę z Żoną w sezonie nad morze określam się jako bydło, tylko świadome tego, że nim jest. A to bydło nieświadomie, a wręcz niewiedzące, że go tworzy, jest moim docelowym przesłaniem, którego staram się unikać i wybierać wyjazdy w spokojniejszych miesiącach.

Pracuję codziennie z ludźmi i wiem, z czym to się wiąże. Wierz mi, że słowo "bydło" czasem bywa pieszczotą :)

Co do dzieci - sam siebie nazywam bachorem. Mówię, że za "czasów bycia bachorem" byłem taki a taki. To nie jest do końca pejoratywne. Fakt, za dziećmi nie przepadam, ale też bez przesady - znam wiele z nich, które sam mógłbym mieć, gdyby taka sytuacja musiała nastąpić. Niestety wychowanie w Polsce szwankuje i doceniam rodziców z sercem, jakimi (jak sądzę i czytam) Wy jesteście.

Na koniec, na ukojenie, powiem, że jako bachor jeździłem nad morze, była masa bydła, ale tego nie pamiętam za bardzo, bo żarłem jak świnia i na tym się skupiałem. To tyle o sobie :)
rmk
| 19:45 czwartek, 19 października 2017 | linkuj Tomek ja Cię lubię.

Ale czy jeśli ktoś ma ochotę jechać nad morze i leżeć ciurkiem na plaży, jeść i pić co mu się podoba a później to wydalić to czy jest bydłem? Pomijam fakt, gdy wydali się na plaży. Czy jeśli ktoś jedzie już nad te morze i chciałby zarezerwować pokój z jak najlepszym widokiem to robi coś nie tak? Twoją antypatię do dzieci znam ale nazywanie ich bachorami chcącymi wszystko i pisanie, że wkurzają wszystkich wokół zakrawa na fobię. Nie przeginaj i nie mierz wszystkich, którzy są latem nad morzem jedną miarą. Chcesz widzieć to co chcesz to widzisz ale świat nie jest tak potworny jak Ci się wydaje.

Miałem nie pisać na BS-ie o innych sprawach niż związanych z rowerami i wycieczkami ale nie wytrzymałem. I napisałem to tak poprawnie politycznie jak się dało :)
Trollking
| 22:27 środa, 18 października 2017 | linkuj Walczysz od rana o miejsce pod parawan? Spędzasz dwa lub trzy tygodnie ciurkiem leżąc na plaży, z małymi przerwami na żarcie, picie i wydalanie? Twoim wakacyjnym sensem życia jest rezerwacja hotelu z najlepszym widokiem na morze? Bierzesz ze sobą stado rozwydrzonych bachorów, które muszą mieć wszystko, żreć wszystko i wkurzać wszystko oraz wszystkich dookoła?

Nie? No to przykro mi, nie spełniasz warunków bycia bydłem. Niestety - jesteś w mniejszości.
lipciu71
| 09:03 środa, 18 października 2017 | linkuj Osobiście bywam na wybrzeżu w sezonie jak i poza nim, a jakoś nie czuję się tam bydłem. Innych też tak nie odbieram. Dziwne?
Trollking
| 21:23 środa, 11 października 2017 | linkuj Putin - niby fajnie, ale załatw proszę, żeby choć Antoni się tym nie zajmował, bo co plaża będzie jakiś pomnik Smoleński i korki się zrobią jeszcze większe :)

Lapec - dzięki, to moje były :) A co do Busa to nawet nie wiedziałem, że można w nim marzyć o transporcie roweru!

Bobiko - dziękówa! :)

Joanna - oj, nie ma szans. Ale dziękuję :)

Remik - no wyjścia nie będę miał: rower wodny :P Dzięki, czekam na Cycucha jak na Twoją relację z tych Rudaw :)

Ania + Grigor - czy Wam się wydaje, że nie pamiętałem o Waszym wypadzie? :) Wręcz przeciwnie - jak mi Żona zaproponowała kierunek to skojarzyłem z fajnymi terenami i tym bardziej nalegałem na rower! Jest tu rewela, potwierdzam.

Do wszystkich - sorry za opóźnienia w komentarzach, obiecuję nadrobić jutro lub pojutrze, jak tylko odpocznę od odpoczywania :)
grigor86
| 19:35 środa, 11 października 2017 | linkuj Wspomnienia wracają, kiedy byłem tam na majówce z Anią. Zerknij sobie na naszą wycieczkę - tutaj
anka88
| 15:59 środa, 11 października 2017 | linkuj O, jak fajnie. Wybraliście bardzo ciekawe miejsce - Międzyzdroje to super miejsce wypadowe (nawet w tym roku je odwiedziliśmy wspólnie z Grześkiem). Życzę udanego pobytu, a tą pogodą się nie przejmujcie. Szkoda nerwów :).
rmk
| 15:53 środa, 11 października 2017 | linkuj Co zrobisz w Międzyzdrojach jak zawieje z północy?

No to najlepszego. Cycuch, w końcu musi trafić w twe ręce, okazja się trafiła ;))
JoannaZygmunta
| 12:42 środa, 11 października 2017 | linkuj To najlepszego :) Słońca i braku wmordewindu ;)
bobiko
| 09:35 środa, 11 października 2017 | linkuj Zdrówka dla Was :P
Lapec
| 05:46 środa, 11 października 2017 | linkuj Wszystkiego naj, naj (chyba że to żonki urodziny :P) i żebyś miał gdzie, miał z kim i miał za co :)

A co do wycieczki i fotek to oboje oszczędzaliśmy na ten sam cel heh. Ja jutro o ile mi Polski Bus rower zabierze to też atakuje morze ino od drugiej strony :)
putin
| 21:22 wtorek, 10 października 2017 | linkuj Spojojnie, nadejcie czas repolonizacji całego Pomorza Zachodniego aż po Roztokę (Rostock) i będziesz musiał do tych kochanych Niemiec śmigać nieco dalej :D
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa rakie
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]