Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 197597.20 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

  • DST 52.40km
  • Czas 01:48
  • VAVG 29.11km/h
  • VMAX 62.20km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Podjazdy 117m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

Spotkanicznie :)

Sobota, 30 stycznia 2016 · dodano: 30.01.2016 | Komentarze 11

Zwyczajowo ludkom od prognozy pogody coś nie wyszło. Na szczęście dziś owo "coś" okazało się pozytywem, bo zamiast zapowiedzianych opadów deszczu miałem przyjemność zaznać delikatesów, czyli ponownie osiodłać szosę i pokręcić po suchych drogach. Nie pomylono się niestety co do jednego, niezwykle upierdliwego elementu - tak, tak, oczywiście chodzi o wiatr. Przepraszam, nie bądźmy zbyt uprzejmi dla tej cholery - paskudnego wiatrzyska!

Łatwo nie było, ale mus to mus. Pierwotnie chciałem zrobić prostą trasę w tę i z powrotem, przez Luboń i Mosinę do Będlewa, ale zapomniałem o planach i pojechałem kawałek dalej, robiąc standardowe "kondomowe" kółeczko przez Stęszew i Komorniki. Chyba miałem jakiegoś nieuświadomionego czuja, o czym później.

Najpierw jednak krótko o wybitnie polskiej naleciałości, czyli braku mózgu użytkowników czterech kółek. Żadne słowa nie powiedzą tego, co opisze obraz, więc proszę:

Zastanawiające, że pewnie jakbym ja olał widoczną na fotce DDR-kę to znalazłby się pewnie od razu jakiś zagubiony patrol i wlepiłby mi mandat. A czy są jakieś kary za ustanowienie ścieżki nieprzejezdną? Pewnie nie, choć już wyobrażam sobie tłumaczenie - "bo przecież było jeszcze miejsce!" :) Skończyło się na tym, że zawołałem jednego z widocznych na zdjęciu robotników, wytłumaczyłem co oznacza niebieski znak z narysowanym rowerem, po kilku sekundach dostrzegłem w oczach coś na kształt zrozumienia, usłyszałem "ok" i pojechałem dalej. Czy coś z tym zrobili - nie mam pojęcia. Choć chyba znam odpowiedź...

A gdy sobie tak jechałem i jechałem, najpierw walcząc z mega silnym powiewem w ryj, a potem z boku, na wysokości Witobla (Witobela?) standardowo pozdrowiłem się z mijanymi z naprzeciwka rowerzystami. I już bym kręcił dalej, gdy nagle nastąpiła z obydwu (a w sumie oby-tru) akcja-reakcja. Przecież my się chyba znamy? :)

A skąd? Ano wirtualnie - z BS. Po zmasakrowaniu klocków hamulcowych i nawrocie witałem się i poznawałem chwilę później StarsząPanią oraz Jurka, jadących... (a, nie będę zdradzał, coby zabawy nie psuć. W każdym razie wyraziłem niemy podziw dla planów przy takiej wichurze). Po krótkim gadu-gadu, m.in. o zawartości lodówki, sorrrry, sakw Starszej (szpinak, makaron + kuchenka i grill - choć co do tych dwu ostatnich pewności nie mam) i mitycznego wyścigowego roweru Jurka na kołach 26" cyknięta została pamiątkowa fota z poziomu jurkowej szosy jurkowym telefonem (miałem chyba najmniej profesjonalny strój w historii, o wszystkich możliwych i wykluczających się barwach). Pożegnaliśmy się i rozjechaliśmy. Miło się było poznać, drodzy Państwo. Dzięki za sympatyczne spotkanie :)

Wracając musiałem lekko przyspieszyć, bo czas przed pracą naglił. O dziwo po wmordewindowej masakrze były chwile, gdy wiało też w plecki, dzięki czemu udało mi się dwukrotnie przekroczyć sześć dych na liczniku. Praktycznie na płaskim. Milusio. Za wiele w finalnej średniej nie pomogło, ale poczułem, że żyję.



Komentarze
Trollking
| 18:23 niedziela, 31 stycznia 2016 | linkuj Mors - roboli było trzech. Ale super zaangażowania w temat nie widziałem :) sześć dych wykręciłem na prawie płaskim, bo jakiś tam delikatny pochył był. Baaardzo delikatny. Dziś z wiatrem, lekko pod górę, udało się wykręcić 54 km/h. Ten cholerny wiatr ma ten jeden, jedyny plus :)

Starsza - no tak. Nie zapytałem o cel wycieczki. Teraz już wiem, że finał Master Chefa :) choć sądziłem, że TV ma większy budżet i towar jest na miejscu :) pozdro i do zobaczenia znów kiedyś/gdzieś :)
starszapani
| 17:48 niedziela, 31 stycznia 2016 | linkuj Hihi, co do zawartości lodówki to było to: 1,5 kg makaronu, 1,5kg szpinaku, 2x feta, 3 cebule, główka czosnku. Notabene makaron wlokłam dzisiaj z powrotem, oczywiście pod wiatr. Kuchenki ni grilla czy piekarnika już ze sobą nie wlokłam ale znaleźli się na wyprawce i tacy, którzy w sakwach wieźli gary i patelnie :D
Mój rower w wersji saute waży bagatela 19kg....
Jednym słowem nogi po tym weekendzie mam zmasakrowane :D
Pozdrawiam i do miłego zobaczenia gdzieś w trasie :)
mors
| 17:47 niedziela, 31 stycznia 2016 | linkuj 6 dych na płaskim? :0 Ja nawet spadam wolniej. ;]

Tych dwóch robotników spokojnie mogliby przestawić przyczepkę ręcznie, zajęłoby im to dosłownie kilka sekund...
Trollking
| 16:30 niedziela, 31 stycznia 2016 | linkuj Dzięki :) Była chwila konsternacji i dodania w głowie dwu do dwóch, ale lampka się w końcu zapaliła :) nawet na Stravie znalazłem na mapce z trasy ten nawrót po rozpoznaniu się :)
Trollking
| 23:41 sobota, 30 stycznia 2016 | linkuj Nie musiała zaspawać. Czesia (Kellys Chelsea) ma sama w sobie +miliard do grawitacji.

Trzeba przyznać, że do mojego crossa niewiele brakuje, choć sakwy dają szanse na remis.
lipciu71
| 23:35 sobota, 30 stycznia 2016 | linkuj starsza profilaktycznie zalała sprzęta ołowiem ;-)?
Trollking
| 21:52 sobota, 30 stycznia 2016 | linkuj Pewnie by nie zostało wirtualnie, ale poznanie kogoś na żywo w warunkach, które wymagają łapania odlatujących rowerów (choć bicykla Starszej nawet huragan Katrina by nie porwał) ma zdecydowanie większe znaczenie niż w środku idyllicznego maja :)
Jurek57
| 21:39 sobota, 30 stycznia 2016 | linkuj Dobrze że w owym Witoblu czy Witobelu wiatr nas masakrował sprawiedliwie ... !
Bo zostałoby wirtualnie ... !?
Trollking
| 21:15 sobota, 30 stycznia 2016 | linkuj Braku brody i pewnego koloru kurtki nie da się nie zauważyć :)

Osobiście tez mam często problemy ze wzrokiem, ale tylko w jednym, trzyliterowym temacie - DDR :) choć dziś jak widać karnie starałem się wytężać oczodoły.
lipciu71
| 21:02 sobota, 30 stycznia 2016 | linkuj Ale za to auto klasyka,a klasykom wiele się wybacza.

Ja to bym siebie nawet nie poznał jadącego z przeciwka, a co tu mówić o kimś kogo osobiście nie poznałem. Inna sprawa,że z moim wzrokiem to cud iż w ogóle widzę drogę :)

Jak znam życie, to ta dwójka pojechała Poznań - Kamczatka - Poznań w... weekend :-)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa miest
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]