Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 197597.20 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

  • DST 35.28km
  • Czas 01:13
  • VAVG 29.00km/h
  • VMAX 44.20km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Podjazdy 104m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

"Wolna" środa: Misja II (serwis)

Środa, 27 stycznia 2016 · dodano: 27.01.2016 | Komentarze 14

Jakieś pół godziny po misji pierwszej rozpocząłem misję drugą. Tym razem polegała ona na zmotywowaniu się i wymianie napędu w szosie. Temat ugadałem jeszcze pod koniec ubiegłego roku z chłopakami z rowerowego w Mosinie, przyjechały części, tylko pogoda się skisiła. Wybierałem się wiec jak sójka za morze i dotrzeć nie mogłem. Do dziś - bowiem w drugiej połowie dnia aura się wyklarowała i można było zaryzykować jeszcze jeden kurs.

Po raz pierwszy w 2016 zaprzęgłem więc szosę, z lekką obawą czy pamiętam jak się nią jeździ. To pamiętałem, ale zapomniałem w jakim jest stanie. Kilka przeskoków łańcucha i już mi pamięć wróciła :) Tym bardziej poczułem się zmotywowany i wolno około czternastej dotarłem do sklepu. Tam ruszyła maszyna - do wymiany były blaty, kaseta, łańcuch, kółka od przerzutek, jedna z linek. Roboty od cholery. No i chłopaki na cztery ręce wyrobili się w półtorej godziny, mając kilka przerw na szanownych klientów, którym w związku z nagłym ociepleniem przypomniało się co to są dwa kółka. Tym samym stałem się świadkiem tego, z czym muszą borykać się sprzedawcy/serwisanci w rowerowym i niniejszym jestem w stanie potwierdzić każde ze słów pisanych tak często w tym temacie przez Księgowego.

I tak: wparowała nagle paniusia z synkiem, on na pełnych dwudziestu calach, ona na jakiejś "dumie marketu" w kolorze czarny róż. "Panowie, ratujcie, coś mi słabo działa tylny hamulec...". Łaskawie pozwoliłem połowie obsady zająć się tą tragedią, pani ruszyła do Tesco, a tymczasem spojrzeliśmy na stan sprzętu. Linka - pęknięta. Koła - scentrowane. Klocki - po wyjęciu można się było nimi golić. Ładne mi "słabo działa" :) Potem rozdzwonił się telefon, jakiś klient pytał o konkretne parametry jakiegoś roweru, model i takie tam. Słuchałem jednym uchem, ale kwintesencja była taka, że zaraz przyjdzie. Kilkanaście minut później pojawił się - kolejny z dzieckiem - tatuś napakowany teorią. Bo to dla synka sprawdzane były te wszystkie parametry. Szczegół, że ten ledwo wsiadał na siodełko, ale musiał mieć amora najwyższej klasy. Pan obejrzał, pomarudził, krytycznie stwierdził, że "jak tu była ostatnio żona to mówiła, że ten rower jest zielony, a ja tu widzę, że przeważa czerń" i pożegnał się informując, że oni to muszą jeszcze przemyśleć. Oczywiście przez całą wizytę latorośl, przyszły ujeżdżacz, nie miał nic do powiedzenia w temacie :) Trzecia - i ostatnia - wizyta to była już prawdziwa pielgrzymka, oczywiście znów po sprzęt dla kolejnego kurdupla. Dziadek, babcia, ojciec, mama, syn (choć dowodów nie sprawdzałem, więc mogę się mylić). Babcia nadawała: "A jakie panowie tu mają błotniki?". "No różne, zależy od modelu". "Aha". "Ale za ile?". "No od takiej do takiej". "Aha". "A światełka, oświetlenie jakieś?". "No mamy - tu jest cała półka, jak państwo wybiorą już rower to coś dobierzemy". "Aha". Dziadek w międzyczasie penetrował kawałek sklepu z karbonem zadając miliard pytań, mamusia ogarniała kolory rękawiczek. Kolejny synek milczał. W końcu wyszli, oczywiście niczego nie kupując.

Całość mojego krótkiego pobytu najlepiej podsumował kurdupel (ten pierwszy, od pani z hamulcami): "mamo, śtlaśne łatwe jeśt śpsiedawanie jowejów - dajesz jowej i dostajesz pieniążki". Taaaaaa... :)

Finalnie - serwis w wersji ekspres poszedł sprawnie, za naprawdę niewielkie pieniądze, tym bardziej biorąc pod uwagę stan mojej szosy. Dzięki chłopaki - jak zwykle profeska! Wracałem już na sprawnym sprzęcie, co prawda nie nadrobiłem czasowo średniej z dojazdu, ale jakże przyjemne było kręcenie bez sprzętowego stresu!

Tym samym pyknęło mi dziś 87 kilometrów. Kusiło dobić do stówy, ale już nie było kiedy, bo zaczynało robić się szaro. Jutro niby ma znów padać, się zobaczy.



Komentarze
mors
| 21:14 niedziela, 31 stycznia 2016 | linkuj Chociaż najbardziej przemówiło do mnie, że używając więcej zębatek wolniej je zużyję. ;]
mors
| 21:13 niedziela, 31 stycznia 2016 | linkuj Też tak do niedawna jeździłem, ale przyspieszenia to miałem jak ryba w galarecie :D że o prędkościach pod byle wiatr nie wspomnę. ;]
Trollking
| 18:49 niedziela, 31 stycznia 2016 | linkuj Dzięki :) fakt, że głównie katuję trzy mniejsze zęby z tyłu i największy z przodu. Ale się uczę i zacząłem mieszać. Nudne to :)
mors
| 18:21 niedziela, 31 stycznia 2016 | linkuj 15-16kkm przy tak "ciężkiej" nodze to rewelacyjny wynik!
Trollking
| 18:46 piątek, 29 stycznia 2016 | linkuj A to ja miałem jakieś miliony? I mam "szosę" za niecałe dwa koła? Ale dałem ciała :)
lipciu71
| 21:13 czwartek, 28 stycznia 2016 | linkuj Na szczęście inwestowałem Twoje miliony, a nie swoje :)
Trollking
| 20:54 czwartek, 28 stycznia 2016 | linkuj Eeeee tam, skoro zainwestowałeś tam te grube miliony to nie dziwne, że Ci jaki serwisik raz na jakiś czas szybciej zrobią :)
lipciu71
| 20:34 czwartek, 28 stycznia 2016 | linkuj No znalazłem :) na Piekarach, tam gdzie kupowałem wszystkie rowery. Mistrzunio zawsze pomoże jeśli jest na miejscu hehe.
Trollking
| 18:53 czwartek, 28 stycznia 2016 | linkuj Dariusz - 1,5 godziny trwała cala wizyta, z serwisem, klientami oraz wypadem po ciacha. I nie uważam tego za zły czas :) a znajdź mi proszę w okolicy Poznania serwis, do którego zadzwonisz i powiesz: cześć, jestem u was za godzinkę, zróbcie mi rower od nowa. No znajdź :) Ja też bym nie mógł... ale wiesz :) Kurdupla nie zastrzeliłem, ale byłem bliski uduszenia szprychą.

Daniel - o, dobry pomysł. Wtedy pierwszy mistrz serwisu będzie mógł rzucić kamieniem! :)

Michuss - dokładnie nie powiem. Ale coś w okolicach 15-16 tysięcy. może ciut więcej. Przy moim standardzie (nie)dbania o sprzęt to naprawdę przyzwoity wynik :)
michuss
| 08:20 czwartek, 28 stycznia 2016 | linkuj A ile przejechałeś na tym starym napędzie, że tak z ciekawości spytam... ;)
daniel82
| 06:23 czwartek, 28 stycznia 2016 | linkuj No dużo, fakt. Może zorganizujemy jakieś lokalne mistrzostwa wszechświata w wymianie blatów, kółek i łańcucha?
lipciu71
| 22:47 środa, 27 stycznia 2016 | linkuj Tu muszę przyznać rację Remikowi. Czas wymiany klamotów przez fachowców nie powala. Chyba że wszystkie części wycinali z arkuszy blachy na miejscu hehe.

Nie zastrzeliłeś kurdupla ;-)? - dlatego ja bym nie mógł sprzedawać w sklepie!!!
Trollking
| 21:55 środa, 27 stycznia 2016 | linkuj Blatów, nie blatu :) ręce zostały w pewnym momencie dwie. Poza tym możesz mi wierzyć, że z moimi rowerami nikt nie ma łatwo. To jak ratowanie pacjenta z rakiem na ostatni moment przez odcinanie nóg. Najwięcej czasu zajęło odkurzanie po syfie, który zostawiłem :) A klienci - eh, sam pracuję z takimi jednostkami, nie wiem czy Ty, ale wierz mi - 99% ich obecności gdziekolwiek to czas stracony. Na marnowanie niepotrzebnie gardła.

A poza tym - zarówno kasowo, jak i terminowo nie mogę narzekać. Wręcz przeciwnie :)
rmk
| 21:28 środa, 27 stycznia 2016 | linkuj W cztery ręce wymiana blatu, kasety, łańcucha, linki i kółka od przerzutki - to zajęło im półtorej godziny? Nawet doliczając czas na tych klientów to zeszło chłopakom sporo cennego czasu...
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa denze
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]