Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 197540.60 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

  • DST 57.00km
  • Czas 01:54
  • VAVG 30.00km/h
  • VMAX 42.50km/h
  • Temperatura -3.0°C
  • Podjazdy 147m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powrót Szoszona :)

Poniedziałek, 29 grudnia 2014 · dodano: 29.12.2014 | Komentarze 7

Znów na płaskiej wielkopolskiej ziemi i znów na szosie, którą - jak sobie dziś z niemałym zdziwieniem uświadomiłem - ostatni raz jechałem... prawie dwa tygodnie temu! Jak się okazuje jest życie poza barankiem... Ale co to za życie :)

Odbieram sobie zaległy urlop, więc miałem dziś przywilej wyspania się prawie do 10-tej. Generalnie nienawidzę takiego marnowania czasu, ale kiedyś w końcu trzeba sobie pofolgować. Za oknem świeciło radosne i patologiczne jak na miesiąc grudzień słoneczko, więc nie miałem presji wczesnego zrywania się z wyra z powodu nadchodzącego kataklizmu pogodowego. I co? Jak już się zacząłem zbierać to... zaczął padać śnieg. Na szczęście niezbyt duży, jedynie delikatnie pokrywający asfalt. Od ułożenia czterech liter na szosowym siodełku powstrzymałby mnie dziś może sam Chuck Norris, choć aż tak dużo szans mu nie daję, więc delikatnie, spokojnie i z łyżwiarską precyzją ruszyłem. Faktycznie, nie były to wymarzone warunki, do tego z powodu północnego wiatru pierwsze 10 kilosów to męczarnia przez miasto, ale w końcu przestało padać, a ja narzekać. Na wysokości Strzeszynka było już nawet przyjaźnie, a w Rokietnicy - całkiem suchutko. Powrót przez Mrowino i Napachanie to byłaby poezja, gdyby nie wiatr, który całkowicie zgłupiał i zamiast planowanej pomocy otrzymywałem co chwilę kuksańce w twarz i w bok. Ale temperatura na poziomie banalnych minus trzech to jak ciepłe wczasy w porównaniu z tym, co miałem przez ostatnie dwa dni w górach :)

W każdym razie jestem happy - Vento odkopane, jazda z przyzwoitą prędkością znów przypomniana. Czy ostatni raz w tym roku? Się okaże.




Komentarze
Trollking
| 22:20 poniedziałek, 29 grudnia 2014 | linkuj Żarty żartami, ale mi ostatnio pod koniec trasy odpadła nakładka od manetki w crossie (złapałem w locie). A powiadali, że na czeskie rowery nie ma mocnych...Taaa...
lipciu71
| 22:07 poniedziałek, 29 grudnia 2014 | linkuj Mi przy takich temperaturach i dystansie max 40 km stopy już odpadają od reszty ciała, a powyżej 50 km odpadły by też korby razem z powłoką lakierniczą kasku.
Trollking
| 21:40 poniedziałek, 29 grudnia 2014 | linkuj Bardziej praktykant :) rok użytkowania szosy pozwolił na ustalenia granic racjonalności. To dziś się w nich mieściło.
Jurek57
| 20:39 poniedziałek, 29 grudnia 2014 | linkuj Szosa jest "of course-naturlich" the best ale dwa znaczki pocztowe przyczepności ... !? :-)
Ryzykant ?
Trollking
| 19:17 poniedziałek, 29 grudnia 2014 | linkuj Remik - dzięki :) znam osoby, które twierdzą, że jak nie widzą u mnie pięciu dych szosą to śledzą portale o zabójstwach. Oduczam tego :)

Norbert - no fakt :) mam nadzieję, że i tym razem będziesz miał rację.
rmk
| 18:33 poniedziałek, 29 grudnia 2014 | linkuj Miło Pana widzieć znów na szosie. Wraca normalność ;P
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa dajaj
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]