Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 198707.80 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

  • DST 103.20km
  • Czas 03:24
  • VAVG 30.35km/h
  • VMAX 47.90km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Podjazdy 446m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

Seta. A Buk mnie ostrzegał

Piątek, 13 czerwca 2014 · dodano: 13.06.2014 | Komentarze 5

To nie literówka. Ale o tym później :)

W końcu wolny, nieweekendowy dzień, w którym nie miałem nic do zrobienia "na wczoraj" i po pierwsze mogłem się wyspać, a po drugie ruszyć gdzieś dalej. Oczywiście, jak to w takich sytuacjach bywa, istotny był czynnik pogodowy, wedle prognoz opisywany po góralsku: "będzie deszcz albo nie będzie".

Na początku nie było, był za to wiatr. Niby zachodni, niby północno-zachodni, a na pewno bardzo silny. Stwierdziłem, że ruszę przez Zakrzewo na Buk, a potem się postanowi co dalej. Zapakowałem sobie w plecaczek batonika i ruszyłem praktycznie na czczo, w żołądku mając pod kategorią "konsumpcja" tylko punkcik "kawka". Jechało się ok, choć wiatr chłostał i masakrował jak Markiz de Sade swoje ofiary. Dość powiedzieć, że jak udało mi się przydepnąć do 29 km/h to się bałem prędkości :) Bałem się też tego naszego debilnego narodu, który reprezentują kierowcy, dla których podwójna ciągła nie istnieje, a to że jadę z naprzeciwka nie jest żadną przeszkodą, żeby wyprzedzić ciężarówkę. Tak sobie z dystansem patrzyłem na zachowanie tego naszego społeczeństwa i analizowałem ilość przydrożnych krzyży, którymi cała trasa jest po prostu upstrzona. No cóż, do cywilizacji nam sporo brakuje.

Dojechałem do Buku, gdzie jak wszędzie ostatnio jakiś remont, objazd, cholera wie. Zjechałem więc tylko ostrożnie pod prąd do rynku, pokręciłem się po nim, a następnie zatrzymałem się przy kolejnym drewnianym (pięknym) kościele do kolekcji.

No i tu właśnie się zaczęło - nad Bukiem zaczęły zbierać się chmury. Co prawda już wcześniej na trasie czułem delikatne krople, ale myślałem sobie, że to właśnie ten zapowiadany - lub nie - deszczyk, więc niespecjalnie się tym martwiłem. A jednak - Buk mnie ostrzegał :)

Jako że cel wstępny osiągnąłem to postanowiłem ruszyć dalej na północ, być może nawet na Pniewy - tak mi się zamarzyło. Jechałem więc całkiem dobrym asfaltem pod wiatr, noga za nogą, z koszmarną prędkością 27-28 km/h. W pewnym momencie spojrzałem przed siebie, a tu taki obrazek:

Hmmm... No dobra, optymizm mi się włączył i pomyślałem: "z dużej chmury mały deszcz". To ten... jakby ktoś znał jeszcze jakieś kompletnie nieżyciowe przysłowia to proszę ich tu nie cytować.Był czterdziesty kilometr, kropel coraz więcej, ja praktycznie już przed Dusznikami i we krwi czułem, że cały misterny plan... ten, tego.

Dojechałem do tych nieszczęsnych Dusznik, minąłem je i stwierdziłem, że jechać dalej nie ma sensu, skręcać w jakieś boczne dróżki też, bo prowadzą do remontowanej "92"-ki, a jeszcze mi tylko tarki tego dnia brakowało. Już w zacinającym deszczu zawróciłem, zatrzymałem się przed spożywczym, kupiłem dwie bułki i postanowiłem przeczekać, może minie. Dwie bułki dalej zmieniły się tylko dwie rzeczy - miałem w końcu pełny żołądek, a asfalt zrobił się też pełny od kałuż. Dobra, drugi raz w tym tygodniu zmoknę, pomyślałem, nie ma wyjścia, wracam swoimi śladami.

Powrót to zamiast radosnego kręcenia z wiaterkiem z tyłu slalomik między dziurami z wodą, podmuchy raz z boku, raz po raz nawet faktycznie sprzyjające, ale najfajniejsze były te pełne ochłody kaskady wody uderzające we mnie spod kół ciężarówek....................................

To może tyle na temat tej części. Ważne, że wróciłem i udało mi się nadrobić ze średniej 27,9 w połówce do tej trzydziestki na końcu. Biorąc pod uwagę, że w sumie prawie sześć dych jechałem w deszczu, a połowa drogi zmasakrowała mnie pod względem wiatru czuję się kontent z tej stówki.

Buty się suszą, strój się szuszy, rower usyfiony - no to piąteczek trzynastego mam za sobą :)




Komentarze
Trollking
| 17:40 poniedziałek, 16 czerwca 2014 | linkuj No to chętnie posłucham, a chyba bardziej poczytam :)
rmk
| 15:52 poniedziałek, 16 czerwca 2014 | linkuj Z tym kościółkiem to Jurek ma ciekawą historię do opowiedzienia :)
rmk
| 15:52 poniedziałek, 16 czerwca 2014 | linkuj Z tym kościółkiem to Jurek ma ciekawą historię do opowiedzienia :)
Trollking
| 13:45 sobota, 14 czerwca 2014 | linkuj :)
Jurek57
| 18:50 piątek, 13 czerwca 2014 | linkuj Buk ... jest tylko jeden ... w swoim rodzaju ! :-)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa ieuni
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]