Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 197649.80 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

  • DST 51.20km
  • Czas 01:52
  • VAVG 27.43km/h
  • VMAX 41.20km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • Podjazdy 165m
  • Sprzęt Cross - ST(a)R(uszek)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Lód, pot i ZŁY (to nie literówka)

Sobota, 21 grudnia 2013 · dodano: 21.12.2013 | Komentarze 2

Sobotę mój kochany koropopracodawca zaplanował mi oczywiście jako pracującą, do tego na popołudnie. Wczoraj padało, w nocy lekko przymroziło, więc rano na asfalcie wykwitła szklaneczka, ale taka bez przesady. Postanowiłem, że zaryzykuję poranny wyjazd, a jeśli będzie niebezpiecznie to po prostu zawrócę, samemu co prawda nie wierząc w taki zasób własnego rozsądku :)

Było... hmm.... różnie. Jechałem niezwykle ostrożnie, nie rozpędzałem się, w każdy zakręt wchodziłem jak żużlowiec debiutant z urazem przedwypadkowym. Do tego nie pomagał narastający wiatr, który jednak był najmniejszym tego dnia problemem. Wiedziałem, że dziś średniej nie wyciągnę nawet w przybliżeniu przyzwoitej, bo w crossie bieżnik mam typowo letni, praktycznie bez wypustek.

Dojechałem do Stęszewa i żeby uniknąć kostkowanego ścieżkowego koszmarka, który wykwita na trasie zaraz obok zakazu jazdy rowerem po asfalcie, skręciłem na prawo do Krąplewa, a potem objechałem dokoła jeziorko w Dębnie i zawróciłem.

Na zdjęciu widać stan szosy, już doschniętej na szczęście lekko:

A tak mało reprezentacyjnie prezentowało się w grudniu samo jeziorko:


Wracało już się znośnie, ale wciąż ostrożnie. Na uszach miałem słuchawki i nie słyszałem, że obluzował mi się tylny (jedyny) błotnik, co zdecydowanie nie pomagało mi w poprawianiu średniej. Zorientowałem się na 45-tym kilometrze. Ot, szatyn na drodze :)


A dobił mnie już całkowicie wjazd do wsi o nie wiadomo czemu przyznanych prawach miejskich, czyli Lubonia. Nikogo nie urażając, zawsze jak przez tę miejscowość przejeżdżam czekają mnie jakieś smaczki - a to ktoś nie ustąpi pierwszeństwa, a to wjedzie z podporządkowanej - no masakra. Dziś czekał mnie uroczy korek na rozjeździe między Komornikami a centrum Pajo - jakby dzisiaj głównym sensem istnienia dla całego Lubonia było dostanie się samochodem do marketów. Tak więc postałem sobie, od czasu do czasu skacząc po kawałku aż osiągnąłem rondo, potem już mi było wszystko obojętne i spokojnie dojechałem na Dębiec.

Po takiej jeździe jak dziś po raz pierwszy od dawien dawna poczułem się dobrze w pracy. Może o to chodziło? :)




Komentarze
Trollking
| 23:47 sobota, 21 grudnia 2013 | linkuj Na szczęście wypadków na mojej trasie nie było, choć może byłem zaraz po, bo przed Stęszewem radiowóz na sygnale właśnie zawracał. I tak jak na grudzień źle nie jest, oby jedynie spóźniona zima nas nie uwaliła od stycznia do maja :)
grigor86
| 22:21 sobota, 21 grudnia 2013 | linkuj Rano rzeczywiście było bardzo ślisko, bo jak jechałem do sklepu po prowiant na dzisiejszą wycieczkę, to po drodze widziałem 2 wypadki, z czego jeden był w mojej Wierzonce, a drugi przy dojeździe do Kobylnicy. Ale jak wyjeżdżałem coś przed 11 z domu rowerem, to asfalty były już rozmarznięte.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa ojego
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]