Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 198760.50 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2023

Dystans całkowity:1586.10 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:60:40
Średnia prędkość:26.14 km/h
Maksymalna prędkość:60.20 km/h
Suma podjazdów:3782 m
Liczba aktywności:28
Średnio na aktywność:56.65 km i 2h 10m
Więcej statystyk
  • DST 60.10km
  • Czas 02:16
  • VAVG 26.51km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • Temperatura 1.0°C
  • Podjazdy 164m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kontrarondziarz :)

Środa, 8 lutego 2023 · dodano: 08.02.2023 | Komentarze 10

Kolejny zimowy szosowy wypad. Choć już prawie bezśnieżny.

Wyjazd przed pracą, czyli bez specjalnej motywacji, prócz jednej: wstać, ruszyć i wyjechać :) Udało się.

Trasa wschodnia: Dębiec - Las Dębiński - Starołęka - Minikowo - Głuszyna - Sypniewo - Szczytniki - Koninko - Gądki - Robakowo - Dachowa - Szczodrzykowo - Śródka - Krzyżowniki - Tulce - Żerniki - Jaryszki - Krzesiny - Minikowo - Starołęka - Las Dębiński - dom.

W sumie całkiem ładnie było. Aż dziw, bo to w końcu ten paskudny luty...
Prześwietlanka na granicy Poznania
Mroźny poranek na Dębinie
Zamrożona i słoneczna Dębina
W okolicach Gądek zgłupiałem. Niestety, za późno wyjąłem telefon: tak, ten rowerzysta najpierw przeciął pas ruchu, a potem pojechał przez rondo... pod prąd. Bez komentarza.
Tak. On naprawdę jechał rowerem pod prąd na rondzie
Zwierzaki. Dużo sarenek, w kilku miejscach. Były nawet sceny przytulania. Ale pewnie myśliwskie mendy i tak uważają, że to ich "pozyskanie" to piękny i szlachetny "sport"...
Śpiochy z poznańskiego Sypniewa
Wędrująca parka
Sarenkowe przytulaski
Sarenki horyzontalne
W oddali widziałem jeszcze łabędzie...
Łabędzie przy kanałku
...gąsiorka...
Srokosz na drutach
...oraz kuropatwy.
Rodzinka kuropatw
Kuropatwy trzy
Dystans z dojazdem do pracy.


  • DST 58.10km
  • Czas 02:11
  • VAVG 26.61km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Temperatura -2.0°C
  • Podjazdy 135m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Podglądająco

Wtorek, 7 lutego 2023 · dodano: 07.02.2023 | Komentarze 10

Zimno dzisiaj było. Minus dwa to co prawda żadna masakra, bywało gorzej, jednak do komfortu jazdy sporo brakowało. No ale cóż, jest zima, musi być upierdliwie :)

Wyjazd oczywiście poranny, niewyspany, przedpracowy.

Trasa zachodnia, lekko zmodyfikowana względem klasyka: Poznań - Plewiska - Komorniki - Głuchowo - Gołuski - Palędzie - Dopiewiec - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.

Nie spieszyłem się. Dzięki temu udało mi się przyuważyć na polu czaplę siwą w trakcie polowania. Co wyhaczyła? Nie mam pojęcia, ale wiem, że to urodzony kiler.
Czapla szykuje się do ataku
Czapla z obiadem
Czapla siwa w stójce
Czapla we mgle
No i jeszcze kolejne sarenki-śpiochy widoczne z oddali uchwyciłem.
Sarenki odpoczywające pod fabryką
Poza tym tylko nudno i szaro.
Parkowanie w Lusówkach
Ośnieżone Lisówki
Jeszcze motyw integracyjny: Trollking i Thermo King :)
Trollking ThermoKing :)
Dystans z dojazdem do pracy, ale Czarnuchem, bo przez Dębinę.


  • DST 62.10km
  • Czas 02:20
  • VAVG 26.61km/h
  • VMAX 50.20km/h
  • Temperatura 0.0°C
  • Podjazdy 127m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Klasyka dzika :)

Poniedziałek, 6 lutego 2023 · dodano: 06.02.2023 | Komentarze 7

Dzisiaj w końcu zdecydowałem na wyjazd szosą. Nie powiem, były pewne obawy, ale na szczęście niepotrzebnie się martwiłem - przy ostrożnej jeździe wszystko odbyło się bezstresowo.

Za to powiało chłodem - na start jakieś minus dwa stopnie, pod koniec coś na poziomie poparcia partii trzymającej Polskę za pysk (Ziobro i jego akolici) - 0,7. 

Trasa zachodnia, dobrze znana: Poznań - Luboń - Komorniki - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.

Zwierzakiem dnia okazał się myszołów, przyłapany na balotach :)
Myszołów na balotach
Tuptający myszołów
Poza tym starzy dobrzy znajomi, czyli dawno niewidziane muflony. Szkoda, że bardzo daleko, a ja nie miałem czasu bawić się w podchody.
Ledwo widoczne muflony
Muflony trochę bliżej
Maksymalne zbliżenie na muflony
Znów zauważyłem też integrację sarenek z gęsiami.
Osiedle z widokiem na zwierzaki
Gęsi i sarenki - znów razem
Sarenka zaciekawione gęsiami
A skoro klasyk, to... klasyka :)
Klasyk całkiem malowniczy
Znów na szosie
Drzewo oświecone
Dystans zawiera dojazd do pracy.


  • DST 53.10km
  • Czas 02:07
  • VAVG 25.09km/h
  • VMAX 48.30km/h
  • Temperatura 0.0°C
  • Podjazdy 141m
  • Sprzęt Czarnuch :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pastelowo :)

Niedziela, 5 lutego 2023 · dodano: 05.02.2023 | Komentarze 8

Po wczorajszym nienormalnym wczesnym wstawaniu, a potem nadrabianiu zaległości towarzyskich, dzisiaj zdecydowanie musiałem odespać. Czynność wykonana :)

Na rower ruszyłem grubo po jedenastej, a w sumie to chudo przed dwunastą. Rozważałem wybór szosy, jednak stwierdziłem, że ryzykować nie będę - później sobie gratulowałem, bo kilka leśnych fragmentów w okolicach Borówca było pokrytych regularnym lodem. Czarnuch jak zwykle poleciał po nim bez obaw.

Trasa tym razem wschodnia, opatentowana jakiś czas temu: Dębiec - Las Dębiński - Starołęka - Minikowo - Głuszyna - Sypniewo - Szczytniki - Koninko - Gądki - Robakowo - Dachowa - Szczodrzykowo - Śródka - Krzyżowniki - Tulce - Żerniki - Jaryszki - Krzesiny - Minikowo - Starołęka - Las Dębiński - dom.

Był lekki mrozek, a do tego świeciło słońce. Moje ulubione połączenie :)
Pastele malowane mrozem
Zbliżenie na pastele
Mroźny pejzaż z Dachowej
Klimatyczna droga z Dachowej
Kolorowo w Szczytnikach
Rowerówka z Dębiny
W Szczytnikach był mój ulubiony konik, czyli w sumie klacz. Już sama do mnie przychodzi. Chyba jest już jakaś więź, taka pysk w pysk :)
Ukochana klacz ze Szczytnik
Obowiązkowo za uszkiem
Pysk w pysk :)
Z innymi zwierzakami ciut ciężej było wejść w interakcje :) Zachwyciły mnie kaczki, które wybiły się na wolność...
Kaczki domowe na wolności
Kaczka przechodzi przez uliczkę
Zbliżenie na kaczuchę
...w Szczodrzykowie ledwo wypatrzyłem daleko, daleko żurawie...
Żurawie ze Szczytnik w oddali
...a i trafiła się stadna kumulacja: sarenek i olbrzymiej ilości gęsi.
Kumulacja stada: sarny i gęsi
Sarenki i gęsi
Gęsi wzbijają się do lotu
Olbrzymie stado gęsi w powietrzu
Przeleciały też nade mną łabędzie.
Para łabędzi w locie
A w Żernikach bez zmian. Jechałem normalnie drogą, ale specjalnie zjechałem, żeby po raz kolejny uwiecznić Polskę w pigułce. Tak, zakaz jest też wcześniej, jakby ktoś pytał.
Polska w pigułce - ujęcie kolejne. I koleinowe
Fajna, leniwa niedziela. Niestety, od jutra znów do roboty :(


  • DST 52.10km
  • Czas 02:05
  • VAVG 25.01km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • Temperatura 0.0°C
  • Podjazdy 233m
  • Sprzęt Czarnuch :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Malownicze zaskoczenie

Sobota, 4 lutego 2023 · dodano: 04.02.2023 | Komentarze 11

Nastawiałem się dzisiaj na masakrę. A tu proszę, niespodzianka. 

Największą zagadką była pogoda. Wstępnie zapowiadano nocne opady oraz przymrozki, ale na szczęście obyło się bez - pierwszy plusik. To znaczy minusem były przymrozki, ale o tym później.

Drugim problemem było to, że o dziewiątej, czyli w środku nocy, musiałem być w pracy. Co oznaczało, że w sumie najlepiej, żebym się w ogóle nie kładł, bo wyliczyłem, iż powinienem wstać przed siódmą, jeśli chciałem być w miarę ogarnięty :) 

Udało się. Sam nie wiem jak, ale się udało. Miałem nawet zapas czasu, więc wyliczyłem sobie, że zdążę zrobić pół klasycznego dystansu. Na drugą miałem plan - zgodziłem się poranek w zamian za możliwość legalnego wyskoczenia na godzinkę już wtedy, gdy obsada w firmie będzie wystarczająca. Ma się to doświadczenie w negocjacjach :)

Pierwsza połowa była piękna wizualnie, ale jeśli chodzi o pewność jazdy to.. napiszę tak: mogło być ciut lepiej :) Na drogach leżał lód, kałuże były zamarznięte, ale trzeba też przyznać, iż miasto postarało się o w miarę przejezdne DDR-ki. Nawet za bardzo, bo tak jakoś przez najbliższy tydzień nie muszę solić zupy, tyle tego związku chemicznego przyjąłem na siebie i rower. No i w tyle głowy była świadomość, że ciąży nade mną odpowiedzialność za losy świata, a nawet więcej: za otwarcie biura, więc nie mogłem ryzykować gleby :)

Ten poranny odcinek to: Dębiec - Las Dębiński - Dolna Wilda - Hetmańska - Wartostrada do styku z Hlonda - powrót do Hetmańskiej i Dębca - Dolna Wilda - centrum.

No to po kolei. Mój ukochany las o wczesnej porze był przepiękny, bo o dziwo trafił się wschód słońca, którego nie planowałem.
Wschód słońca na poznańskiej Dębinie
Mroźny poranek w lesie
Dojazd Hetmańską również niczego sobie.
Oświecona DDR-ka
Na Moście Przemysła w Poznaniu
Chmury nad Wartą
Wartostrada przejezdna, acz słona.
Wartostrada w stanie osolonym
I to właśnie na niej, przy samej północnej końcówce, trafił mi się - ocena subiektywna - najlepszy kadr.
Widok marzeń z Wartostrady :)
W pracy byłem nawet przed czasem, mając na liczniku 25 kilometrów.

Odbębniłem swoje i w okolicach 11:30 wybrałem się na drugi kurs. Było już powyżej zera i jakoś dziwnie słonecznie :) Zrobiłem trasę z centrum przez Jana Pawła, Główną, Miłostowo i Bogucin do Janikowa, gdzie zawróciłem i podreptałem swoimi śladami. W sumie dzięki temu, że miałem mało kilometrów do dokręcenia, odkryłem nową, ślicznie pagórkowatą trasę (momentami 8%), której nie byłem do tej pory świadomy. Plus dodatni :)
Zjazd w Bogucinie
Normalnie wiosna, tylko że zima :)
Odnaleziona nowa świetna trasa
Tam wypatrzyłem polującego myszołowa włochatego, ale nie chciał się zaprezentować od przodu niestety.
Myszołów włochaty w locie
Myszołów szukający obiadu
Tym samym z dnia, który zapowiadał się jako paskudny, wyszedł najbardziej malowniczy od dawna. Cóż, nie mam zamiaru na to się obrażać :)


  • DST 32.00km
  • Czas 01:01
  • VAVG 31.48km/h
  • Aktywność Rower wirtualny

Chomik 1/2023

Piątek, 3 lutego 2023 · dodano: 03.02.2023 | Komentarze 8

No niestety, dzisiaj zostałem w końcu pokonany. Jeśli ktoś dzięki mnie został miliarderem - nie ma za co :) No ale coś czuję, że wciąż u buka nie da się postawić złamanego grosza na to, czy danego dnia cokolwiek wykręcę. Chyba że o czymś nie wiem :)

Gdy tylko otworzyłem rano oczy i spojrzałem za okno, zobaczyłem śnieg. Nie jakiś tam banalny śnieżek, ale ostro napieprzające białe zaspy, które pokryły chodniki oraz ulice. Jedno było w tym dobre - mogłem wrócić do łóżka.

No ale piątek pracujący, więc trzeba było coś zaplanować. Oczywiście padło na chomika, no bo na co? Dystans i czas tak jak w opisie (mam nadzieję, że ten "rower wirtualny" faktycznie nie liczy się do statystyk, bo to żaden rower, tylko popierdółka), do tego siódmy odcinek "Rodu smoka" w końcu został nadrobiony.

A potem spacer do pracy, oczywiście przez Dębinę. Tym razem w zacinającym... deszczu.

A jutro niestety kiszka się zapowiada, bo nie tylko zamarznie to, co popadało, ale i ja muszę być o wiele wcześniej w robocie niż zazwyczaj. Zapewne skończy się więc na porannym spacerku zamiast dwóch kółek :/

Fotki na dziś symboliczne. Dębina...
Zima na poznańskiej Dębinie
...uliczki na Dębcu o poranku...
Stan uliczek na Dębcu o poranku
...oraz gawron wzbijający się do lotu. Żeby był jakikolwiek zwierzak :)
Gawron wzbija się do lotu


  • DST 69.10km
  • Czas 02:48
  • VAVG 24.68km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • Sprzęt Czarnuch :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Słońcowietrz

Czwartek, 2 lutego 2023 · dodano: 02.02.2023 | Komentarze 13

Najważniejszy news jest taki, że wczoraj odebrałem z serwisu Czarnucha. Udało się spod ziemi ściągnąć bębenek i wymienić go, tanie to nie było, ale najważniejsze, że jest sukces. Czyli koło znów się kręci, STaRuch może dalej odpoczywać :)

Nie znaczy to, że jeździ się łatwo. Bo rower to jedno, a aura drugie. I mimo, że było dzisiaj naprawdę pięknie, bo wróciło na chwilę słońce, a na niebie cudownie szalały chmury, to wiatr wciąż masakrował i był chyba najmocniejszy od ostatniego tygodnia. Momentami, naciskając na maksa na pedały, ledwo wyciskałem kilkanaście kilometrów na godzinę. Za to powrót był całkiem sympatyczny :)

Trasa północno-zachodnia: Dębiec - Kopanina - Grunwald - Junikowo - Wysogotowo - Batorowo - Lusowo - Lusówko - Sierosław - Zakrzewo - Dąbrowa - serwisówki - Plewiska - Poznań.

Najpiękniejsze było Jezioro Lusowskie.
Wzburzone Jezioro Lusowskie
Pomościk na Jeziorze Lusowskim
Jak zwykle niezapomniany klimat Jeziora Lusowskiego
Rowerówka znad Lusowskiego
Na wodzie unosiło się spore stado łysek.
Potężne stado łysek
Łyski na falach
Kawałek dalej, w Lusówku, widziałem olbrzymie mewy siwe (to chyba one). Jedna była w trakcie zamachu na trucicieli od fajek :)
Mewa siwa nad Lusówkiem
Mewa wykonuje zamach na trucicieli od fajek :)
Były też sarenki, straszne śpiochy.
Sarenki śpiące w słońcu
Sarenki nadstudniowe :)
Śmieszka Lusówko - Zakrzewo w końcu odśnieżona. Z pięknymi chmurami nad nią. A ja po raz pierwszy sobie uświadomiłem, że jest po prawej rów, a nie ma biało-czerwonych barierek. Można? Można.
DDR-ka pod pięknymi chmurami. I co, można bez barierek? Można
No i jeszcze motyw kibicowski. W sumie dobrze oddaje formę Lecha na początku rundy wiosennej :)
W sumie trafne nawiązanie do formy Lecha na począku rundy wiosennej
Dystans zawiera dojazd do pracy oraz wieczorny odbiór roweru z serwisu.

A jutro pogoda ma wrócić do standardów spod znaku "gnój" :/


  • DST 31.10km
  • Czas 01:17
  • VAVG 24.23km/h
  • VMAX 43.50km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • Podjazdy 91m
  • Sprzęt Cross - ST(a)R(uszek)
  • Aktywność Jazda na rowerze

G-luty

Środa, 1 lutego 2023 · dodano: 01.02.2023 | Komentarze 9

Ładnie było, ale się skończyło. Wczoraj przynajmniej przez jeden dzień dało się zobaczyć słońce, dzisiaj już wrócił standard.

Prognozy nie pozostawiały złudzeń - miało padać. Wybrałem więc znowu STaRucha (którego chyba jednak przemianuję na STR-acha, bo boję się nim jeździć ze względu na stan komponentów), po cichu licząc na pełen dystans. Oczywiście nic z tego - w połowie drogi jak lunęło, tak nie przestało do końca, Skończyło się więc na glucie.

Trasa to ostatni klasyk, z tych mikro: Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Komorniki - Plewiska - Poznań.

Wiało okrutnie, co w sumie jest elementem stałym przez ostatni tydzień. Nawet nie walczyłem, nie było sensu.

Nie było też zwierzaków. Nie dziwię się, sam bym w sumie nie wychodził w taką pogodę. A że już wyszedłem? No trudno :)
Kilka sekund przed deszczem
Powrót podczas solidnych już opadów
Za to podczas spacerku do pracy, oczywiście przez Dębinę, natrafiłem na gągoły. Wróciły na swoje, rok temu też tu były :) Niestety lało, więc zdjęcia jedynie do dokumentacji.
Trzy gągoły w deszczu
Samiec gągoła w zacinającym deszczu