Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 198654.20 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2022

Dystans całkowity:1752.30 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:64:44
Średnia prędkość:27.07 km/h
Maksymalna prędkość:63.30 km/h
Suma podjazdów:6091 m
Liczba aktywności:31
Średnio na aktywność:56.53 km i 2h 05m
Więcej statystyk
  • DST 51.50km
  • Czas 01:54
  • VAVG 27.11km/h
  • VMAX 51.90km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Podjazdy 147m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Odpoczynkowo

Wtorek, 11 października 2022 · dodano: 11.10.2022 | Komentarze 6

Kontynuacja wolnego. Teraz najważniejsze zadanie: po prostu odpocząć. Ciężka misja :)

Wyjazd po odespaniu wczorajszych urodzin. Dość późno, bo po dziesiątej. Pogoda piękna, choć wiatr dawał się we znaki.

Trasa północno-zachodnia: Poznań - Plewiska - Junikowo - Wysogotowo - Batorowo - Lusowo - Lusówko - Sierosław - Zakrzewo - serwisówki - Plewiska - Poznań.

Zaczęło się po polsku: przy skrzyżowaniu Bohaterów Westerplatte z Ostatnią, gdzie śmieszka jest, a potem jej nie ma, a potem znów jest, jakiś dżentelmen zaczął mnie agresywnie wyprzedzać i coś tam werbalizować przez okno. Ciężko powiedzieć co, bo nie chciało mi się zdejmować słuchawek, ale wiem, jaki był przekaz: "jestem kierowcą-frustratem, a do tego nie znam przepisów, bo po co?". Usłyszał krótki i dosadny przekaz i się odczepił. Tak, kocham rodaków :)

Było Jezioro Lusowskie. I jak zwykle sesja :)
Podwodny świat Jeziora Lusowskiego
Klasyczny widok znad Jeziora Lusowskiego
Ulubiona łódeczka
Parkowanie nad Lusowskim
Pomost na Jeziorze Lusowskim w słońcu
Para kaczek na pomoście
Kaczor profilowo
Po drodze była jeszcze parka żurawi, ale tak daleko, że mogę zaproponować tylko pikselozę.
Ledwo widoczne żurawie
No i jeszcze Dębina :)
Oświecona poznańska Dębina


  • DST 52.20km
  • Czas 01:57
  • VAVG 26.77km/h
  • VMAX 52.70km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Podjazdy 153m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Płaskowietrz :)

Poniedziałek, 10 października 2022 · dodano: 10.10.2022 | Komentarze 2

Dzisiaj już po powrocie, a wpis z Poznania.

No i co? Wiało, i to solidnie. Przypadek? Nie sadzę :) W górach było aż za spokojnie w tym temacie.

Rano było jeszcze całkiem ładnie, po południu się zachmurzyło. Ale jak na październik jest miodzio.

Trasa wschodnia: Dębina - Las Dębiński - Starołęka - Minikowo - Głuszyna - Sypniewo - Szczytniki - Koninko - Robakowo - Dachowa - Szczodrzykowo - Śródka - Krzyżowniki - Tulce - Żerniki - Jaryszki - Krzesiny - Minikowo - Starołęka - Las Dębiński - dom.

Fotki jedynie symboliczne, bo ciągle czasu brak. Ale mam jeszcze zaległe z Jeleniej, być może powklejam na dniach :)

Znów na Dębinie!
Znów poranek na Dębinie
Szczodrzykowo słoneczne...
Słonecznie w Szczodrzykowie
...ale skromnie z ptactwem. Tylko czapla w oddali...
Samotna czapla w oddali
...na tle znaku autorstwa jakiegoś agromiłośnika SS...
Jakiś agromiłośnik SS? :)
No i jeszcze pustułka. Ale od tyłu.
Pustułka od tyłu


Zemsta :)

Niedziela, 9 października 2022 · dodano: 09.10.2022 | Komentarze 10

Nooo... Po tych pochmurnych dniach w końcu wyszło słońce. I przyszła pora na zemstę ;)

Wyjazd po dziewiątej rano, bo później nie mogłem. Skutkowało to tym, że musiałem założyć na siebie dodatkową lekką kurtkę, a podczas pierwszego (dłuuuugiego) zjazdu posiłkować się długopalczastymi rękawicami. No cóż, lato to już (na szczęście) nie jest.

Trasa dzisiaj kombinowana, ale przemyślana. Najpierw postanowiłem wjechać na Kapellę (tu stary filmik z tej drogi), czyli z Jeleniej Góry przez Dziwiszów do wsi Podgórki (ładna mi nazwa na coś, na co trzeba się wspinać ćwierć kilometra w górę), licząc na jakieś ładne widoki. Niestety, było za wcześnie. Więc podczas podjazdu zdjęcia mikre, jednak sam szczyt zawsze cieszy, na przykład spojrzeniem w kierunku Gór Kaczawskich. Szczególnie z uroczą górską ruinką na pierwszym planie.
Coś tam widać w tle
Zaczęło się przejaśniać
Oświetlone łąki zamiast gór
Podczas podjazdu na Kapellę
Prawie na szczycie Kapelli
Chwila odpoczynku na szczycie
Kolory jako nagroda za podjazd
Klimatyczna górska ruinka
Rzut oka na Góry Kaczawskie
Po wspomnianym zjeździe mały kursik po jeleniogórskim Zabobrzu i zdziwko - jest WOŚP-owe rondo. Fajno.
WOŚP-owe rondo w Jeleniej Górze
Przyszedł czas na kurs do góry przez Staniszów i to, na co czekałem. Góry, w tym oczywiście Śnieżka.
Śnieżka i zjazd do Staniszowa
W końcu widać Śnieżkę
Zielony podjazd do Staniszowa
Następnie zjazd do Sosnówki. A tam już fotki robiły się same, bo WYSZŁO SŁOŃCE i przegoniło chmury. Nawet cholerna inwestycja, niszcząca wolny dostęp do focenia zalewu jakoś mniej wkurzała.
Sosnówka - jedna z ulubionych miejscówek
Spojrzenie z góry na Sosnówkę
Śnieżne Kotły jeszcze bez śniegu
Najfajniejsze są motywy nieoczywiste :)
Jakieś paskudztwa pobudowano na stokach
Znad zalewu w Sosnówce
Jeszcze Podgórzyn...
Martwe drzewo za Sosnówką
Zjazd w kierunku Podgórzyna
Kontemplujące krówki
Krowi landszaft z Podgórzyna
...z tym zabawnym progiem na śmieszce (nie mogłem sobie odmówić przejazdu)...
Próg rowerowej głupoty w Podgórzynie
... i na Stawy Podgórzyńskie, gdzie już wiedziałem, że będzie dobrze. Oczywiście prócz potworka, który tam straszy, czyli nowej restauracji. No nie mam do niej serca, w przeciwieństwie do czapli białych i kormorana, wciąż niestety kryjących się daleko.
Aquakultura na Stawach Pogórzyńskich
Rdzawobusek :)
Tapetka znad Stawów Podgórzyńskich :)
Słońce nad Stawami Podgórzyńskimi
Chmurka nad stawem
Kormoran wciąż w tym samym miejscu
Czaple białe trzy
Jeszcze spojrzenie na Chojnik...
Jesienny Chojnik znad stawu
Góra Chojnik od zachodu
Chojnik w pełnej krasie
...i można kończyć. Udany to był wypad, można wracać. Zaległości później :)
Kategoria Góry


Niewidocznie

Sobota, 8 października 2022 · dodano: 08.10.2022 | Komentarze 5

Oj, znów się dzisiaj na góry nie napatrzyłem. Na co to komu? :)

Za to się wyspałem. O, to jakiś pozytyw. No i samo kręcenie w Sudetach zrobiło swoje, oczywiście.

Wyjazd nastąpił dopiero po wykonaniu tajnej misji. W sumie bez różnicy, bo jak paskudnie było rano, tak i przed południem.

Trasa mało skomplikowana, której celem było przejechanie Szklarskiej Poręby, od dołu po sam szczyt: Jelenia Góra - Wojcieszyce - Piechowice - Szklarska Poręba - Zakręt Śmierci - Szklarska Poręba Górna - Piechowice - Sobieszów - Zachełmie - Podgórzyn - Cieplice - Jelenia centrum.

Co tu dużo pisać. Wystarczy pokazać "zdjęcia" z samego początku.
Pochmurny poranek
Coś tam zaczyna prześwitywać
Spojrzenie z daleka na Rudawy
Jakiekolwiek kolorki widziałem tylko podczas samego wjazdu do Szklarskiej.
Kolorowy podjazd do Szklarskiej Poręby
Rzeka Kamienna
W samym miasteczku obowiązkowe oscypki. Podrożały oczywiście :/
Obowiązkowy oscypek w Szklarskiej Porębie
Aha, no i motyw, którego nigdy nie mogę sobie odmówić :)
Nie mogło się obyć bez :)
Na wysokości Zakrętu Śmierci widziałem jedynie... Zakręt Śmierci.
Przy Zakręcie Śmierci
Szklarska Poręba plus - jak widać: nic nie widać
Za Zakrętem Śmierci
Z "atrakcji" - wciąż nieśmiertelna trasa kolejowa z Jeleniej do Szklarskiej na wysokości Piechowic Dolnych...
Stacja Piechowice Dolne
Trasa kolejowa z Jeleniej Góry do Szklarskiej Poręby
...w nich samych Skrzat Czyścioch...
Skrzat Czyścioch z Piechowic
...zamek Chojnik od dołu...
Chmurki nad Chojnikiem
Widok z daleka na Chojnik
Zbliżenie na zamek Chojnik
I tyle. Musiałem więc się skupić na Stawach Podgórzyńskich, do których jechało się baaaaardzo jesiennie :)
Jesienny wyjazd z Podgórzyna
Tam widok na cokolwiek też był średni...
Czasem ładnie się odbija :)
Stawy Podgórzyńskie w chwili przeblysku
Kompletnie zachmurzone Stawy Podgórzyńskie
...jednak ptasio wybitnie. Żałowałem jedynie, że przez słońce fotki będą słabe. Bo gęsi (kazarki) egipskie to smaczek dla mnie wybitny.
Gęsi egipskie na podgórzyńskim brzegu
Gęsi egipskie na fochu :)
Gęś egipska od strony kupra
Dostojna gęś egipska
Wodujące gęsi egipskie
Całe stado gęsi egipskich
Gęsi egipskie na wodzie
Młodzież jak zwykle niewyraźna :)
Reszta z oddali też cieszyła. Łabędzie zadki, kormorany, czaple, w tym białe.
Kupry i dzioby młodych łabędzi
Niewyraźny kormoran i drapiący się łabędź
Bardzo odległe czaple białe
A pod wieczór... Wyszło słońce. Czyli zaszło :)
Zachód słońca nad Sudetami
Pod wieczór w końcu wyszło słońce. Czyli zaszło :)Aha, jeszcze rowerowy CwaniaKolarz. Najpierw minął mnie na światłach (grzecznie czekałem za autami) bez pozdrowienia, potem oparł się o puszkę, następnie wystartował w świat na dobre kilka sekund przed zielonym, a w końcu olał śmieszkę. Szanuję tylko za ostatnie, reszta fuj.
CwaniaKolarz. To przez takich mamy złą opinię
Uff. Zdążyłem z wpisem przed północą :)
Kategoria Góry


Góro(nie)widzenie :)

Piątek, 7 października 2022 · dodano: 07.10.2022 | Komentarze 6

Tak się jakoś dziwnie złożyło, że mam wolne :) Więc co by tu... A mam, górki :)

Zaskoczenia oczywiście nie było. Moje Sudety są obowiązkiem.

Przyjazd wczoraj wieczorem (tym razem solo, urlopów się zgrać nie udało), noc odespana wybitnie dobrze (nad Jelenią Górę jeszcze smog nie nadszedł), nawet aż za dobrze, bo wstawać się nie chciało. W sumie nie było po co, bo temperatury na poziomie plus trzech niespecjalnie zachęcały do aktywności.

Finalnie wyjechałem jakoś około dziesiątej. W warunkach chyba optymalnych, choć pod koniec było mi już za ciepło.

Zdjęcia będą zaraz, najpierw nudy, czyli trasa: Jelenia Góra - Łomnica - Wojanów - Jelenia Góra - Radomierz - Janowice Wielkie - Trzcińsko - Przełęcz Karpnicka - Karpniki - Krogulec - Bukowiec - Kostrzyca - Ścięgny - Karpacz - Miłków - Mysłakowice - Jelenia Góra.

No to fotki. Początek był mimo wszystko dość rześki, a słońce "zimne". Tu widok znad Wojanowa.
Jedno z pierwszych tego dnia spojrzeń na Sudety
Zimne niebo nad górami
Szeroka panorama z Wojanowa
Po podjeździe do Radomierza było już cieplej :) No i cycki, czyli Rudawy Janowickie, nie przeszkadzały specjalnie.
Rudawskie baloty
Nigdy nienudzący się widok na Rudawy Janowickie :)
Poniższe Janowice Wielkie (uwielbiam) to zerknięcie na rzekę Bóbr jesienią...
Szersze spojrzenie na Bóbr
Bóbr płynie przez Janowice Wielkie
Zbliżenie na Bóbr
...pozdro dla trollowego zioma...
Pozdrowienia dla ziomala :)
...ukochana linia kolejowa...
Kolejowe Janowice Wielkie
...oraz wizyta w Rudawskim Parku Krajobrazowym.
Wjazd do Rudawskiego Parku Krajobrazowego
Rudawski strumyk
Podjazd Przełęczą Karpnicą to jak zwykle miodzio, szczególnie teraz. Sokoliki gratis. Szkoda, że pod nimi buduje się jakaś kolejna pato-górsko-deweloperka... Wycięta ze zdjęć, bo aż żal patrzeć.
Jesienny podjazd pod Przełęcz Karpnicką
Sokoliki z daleka
Zbliżenie na Sokoliki
W Karpnikach wypatrzyłem lecącą czaplę...
Czapla lecąca nad stawem w Karpnikach
...którą chwilę obserwowałem. Akurat trafiło się późne śniadanko. Żabki szkoda, ale zwierzaki to nie ludzie, wyboru nie mają.
Czapla ukryta w trawie
Czapla ze śniadaniem
Im bliżej serca Karkonoszy, tym gorzej z widokami. Chmury zasłoniły niemal wszystko. Widzenie gór jest przereklamowane, więc się nie martwiłem :)
Widzenie gór w górach jest przereklamowane :)
Na koniec jeszcze więcej fauny. Ale tej bardziej udomowionej. Po raz pierwszy udało mi się pogłaskać konika widywanego zawsze z daleka, ewidentnie roboczego, z Radomierza. Koń się nawet uśmiał :)
Koń na tle Sudetów
Sprawdzony patent działa również w górach :)
Koń się uśmiał :)
Podrapane? Podrapane :)
Konik w wersji słonecznej
I jeszcze jeden landszaft z koniem
Następnie krówki gdzieś przed Bukowcem. Piękne stado, większość nieufna, ale że ja nie pogłaskam chociaż jednej? :) Udało się.
Sudeckie krówki
Krówka wyjątkowo współpracować nie chciała, ale dzięki temu widać góry :)
Krowa w pozie zdziwiinej
Krówki coraz śmielsze
Krowi portret
Przyjazna krówka
A, jeszcze kózka, lecz jedynie z daleka.
Kózka z oddali
Fajny dzionek. Jutro podobno ma padać :/
Kategoria Góry


  • DST 53.20km
  • Czas 01:58
  • VAVG 27.05km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Podjazdy 149m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Darowane :)

Czwartek, 6 października 2022 · dodano: 06.10.2022 | Komentarze 3

Jakoś tak dziwnie ładnie się zrobiło. Podejrzane :)

No ale darowanemu koniowi... Zresztą... dzisiaj w sumie znów zajrzałem :)

Wyjazd oczywiście poranny. Pogoda całkiem spoko, choć wiatr się nie mógł zdecydować co i jak. Tylko jednego był pewny: nie chciał mi pomagać.

Trasa to klasyczny zachodni klasyk: Trasa zachodnia: Poznań - Plewiska - Gołuski - Palędzie - Dopiewiec - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.

Początkowo było pochmurno, pod koniec nawet wyszło słońce. I tak zostało do teraz.

Upolowałem myszołowa. Dał mi ze dwie sekundy na działanie, ale coś tam się uchwycić udało.
Czujny myszołów na balocie
Pa po, pozdro tam! :)
Wspomniane koniki:
Koniki pilnują roweru
Nie da się odjechać bez drapania za uchem :)
Gdzieś tam na horyzoncie krążył żuraw.
Żuraw z oddali
Ze zwierzaków jeszcze... emu. No i pieski. Pogłaskane przez siatkę, oczywiście. Ale ze strusiem chyba się średnio lubią :)
Konfrontacja emu z wilczurem
Napuszone emu :)
Emu profilowo
Pieski też pogłaskane, choć nie od razu :)
Jeszcze jesienne drzewo...
Jesienne drzewo
...buraki...
Zaburaczony :)
...oraz Dębina.
Prawie wiosna na poznańskiej Dębinie
Tyle na dzisiaj.


  • DST 57.20km
  • Czas 02:06
  • VAVG 27.24km/h
  • VMAX 58.20km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Podjazdy 189m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Słodziakowo :)

Środa, 5 października 2022 · dodano: 05.10.2022 | Komentarze 6

Ależ dzisiaj było sympatycznie!

Wyjazd - mimo dnia roboczego - całkiem na luzie, bez pośpiechu, w fajnej aurze. Znów wróciły temperatury idealne (15 stopni plus), niegroźnie świeciło słońce, a wiatr, mimo że upierdliwy, jakoś mniej wkurzał. Pewnie dlatego, że całkowicie olałem walkę z nim.

Trasa południowa, w tę i z powrotem: Poznań - Luboń - Łęczyca - Puszczykowo - Mosina - Krosinko - Dymaczewo Stare - Bolesławiec, a po nawrotce kurs prawie idealnie po swoich śladach.

Mało się działo, ale dokładnie w połowie drogi trafiła mi się kumulacja świetności. Zatrzymałem się, żeby w Bolesławcu zrobić fotki w pensjonacie dla koni, prowadzonym przez 15. pułk ułanów. A wyszło na to, że miałem o wiele więcej świetnych i łasych na głaski obiektów do uchwycenia :)
Kotek - strażnik latarni :)
Nie oddam, moje :)
Praktyczna funkcja latarni :)
Obowiązkowe głaskanko
Kocia ekwilibrystyka :)
Szczęśliwy piesek :)
Kolejny pieszczoch :)
A łapkę podasz, człowieku? :)
Łapa podana :)
Dwa konie z Bolesławca
Kolejna istota do pogłaskania
Zaliczyłem jeszcze kanałek w Mosinie...
Tama na Kanale Mosińskim
...oraz Osową Górę. Podjazd od Puszczykowa, zjazd Pożegowską.
Na Osowej Górze
Widok z Pożegowskiej, Mosina
Na dole Mosina
Śmieszka w Łęczycy już jesienna.
Na DDR-ce w Łęczycy
Aha, była jeszcze wrona, miłośniczka słonecznika.
Wrona na resztkach słonecznika
Dystans zawiera dojazd do pracy.


  • DST 57.20km
  • Czas 02:07
  • VAVG 27.02km/h
  • VMAX 51.80km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Podjazdy 128m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kolejny kamuflonaż :)

Wtorek, 4 października 2022 · dodano: 04.10.2022 | Komentarze 7

No. Dzisiaj jestem zadowolony. 

Nie z jazdy, oczywiście, bo wiatr wciąż mną poniewierał. Ale z "polowania" już tak :)

No to w skocie, bo późno.

Trasa zachodnia: Poznań - Plewiska - Gołuski - Palędzie - Dopiewiec - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.

Oto mój powód do zadowolenia :)
Cztery dorodne muflony
Dumne i dorodne wielkopolskie muflony
Zaniepokojona dwójka
Nie powiem, trochę się za nimi po polu nalatałem. Ale cztery muflony, do tego same samce (widok niespotykany), był tego warty :)

Pokazała się jeszcze pustułka. 
Tu gdzieś ukrywa się pustułka :)
Co, nie widać? Była, nie kłamię :)
O tu jest pustułka, uchwycona na maksymalnym zoomie :)
Jeszcze obowiązkowa rowerówka...
Pochmurno w Trzcielinie
...i tyle na dziś. Dystans zawiera dojazd do pracy.


  • DST 51.30km
  • Czas 02:03
  • VAVG 25.02km/h
  • VMAX 54.30km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Podjazdy 128m
  • Sprzęt Czarnuch :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Fuksowo

Poniedziałek, 3 października 2022 · dodano: 03.10.2022 | Komentarze 7

Oj, miałem dzisiaj szczęście. Od rana nad Poznaniem wisiały ciężkie chmury, istniało spore ryzyko opadów, ale bez konkretów. Mogło lać, choć nie musiało. Na wszelki wypadek wybrałem więc do jazdy Czarnucha. I finalnie przejechałem całą drogę suchą stopą, a lunęło kilka minut po moim powrocie. Fuks. Szkoda, że akurat wtedy, gdy miałem wyjść z psem. No cóż, Kropie się nie poszczęściło.

Deszcz mnie oszczędził, wiatr już nie. A był bardzo silny, tak średnio 25-30 km/h, przez co momentami radośnie kręciłem sobie z prędkością 16-18 km/h. W tym czasie zrobiłem zaległe przelewy, oczywiście na śmieszce, do tego pustej :) Powrót za to to już była całkiem fajna rzecz - rozpędzenie się rowerem mtb do prawie 55 km/h zawsze cieszy :)

Trasa północno-zachodnia: Dębiec - Kopanina - Grunwald - Junikowo - Skórzewo - Wysogotowo - Batorowo - Lusowo - Lusówko - Sierosław - Zakrzewo - Dąbrowa - Skórzewo - Junikowo - Kopanina - Dębiec. Na rzecz godną wspomnienia zasługuje fakt, że przejechałem dwukrotnie przez przejazd kolejowy na Kopaninie bez konieczności czekania pod rogatkami. To się nie zdarza. Dobre 20 minut do przodu :)

Warunki najlepiej obrazuje Jezioro Lusowskie.
Pochmurny landszaft znad Jeziora Lusowskiego
Parkowanko nad Lusowskim
Widok na ulubioną łódkę
W ulubionej łódce, dzisiaj bardzo rozchybotanej
Groźne Jezioro Lusowskie
Łysce też nie było lekko :)
Oko w oko z łyską
Łyska zafalowana
Profilowa łyska
Suszenie skrzydeł łyski
Trafiły się jeszcze uciekające sarenki. Niestety przed cywilizacją szans uciec nie mają...
Sarny uciekają przed cywilizacją
Ciąg dlaszy sarniej ucieczki
Do pracy rowerem nie jechałem.


  • DST 51.40km
  • Czas 01:54
  • VAVG 27.05km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Podjazdy 121m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Balotowy Szczyt :)

Niedziela, 2 października 2022 · dodano: 02.10.2022 | Komentarze 9

Dziwny był ten dzisiejszy dzionek. Głównie pogodowo.

Najmniej dziwił wiatr - po prostu gnoił, ze znaczną siłą. Walki z nim nie próbowałem.

Według pogodynek padać miało koło trzynastej. Tymczasem zaczęło rano, na szczęście lekko. Po tym wyszło słońce, więc wyjątkowo mój wewnętrzny śpioch miał rację.

Trasa zachodnia: Poznań - Plewiska - Gołuski - Palędzie - Dopiewiec - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.

Wspiąłem się na kolejny Balotowy Szczyt :)
Kolejny zdobyty Balotowy Szczyt :)
Balotowy Szczyt z ukosa
Ptactwo skromne, ale było. Niewyraźny myszołów...
Średnio wyraźny myszołów
...oraz kruk w kilku pozach.
Lądujący kruk
Kruk mnie obserwuje
Wkurzony kruk :)
Wróciłem suchy, a troszkę później zaczęło lać. A potem wyszło słońce. Idealnie na wizytę na Dębinie.
Kolory na poznańskiej Dębinie
W towarzystwie :)
W swoim żywiole :)