Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 198707.80 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2021

Dystans całkowity:1330.29 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:50:20
Średnia prędkość:26.43 km/h
Maksymalna prędkość:53.00 km/h
Suma podjazdów:3510 m
Liczba aktywności:25
Średnio na aktywność:53.21 km i 2h 00m
Więcej statystyk

Chomik 2021, odcinek trzeci, zasypany

Poniedziałek, 8 lutego 2021 · dodano: 08.02.2021 | Komentarze 12

No to cudu nie było. Niestety. Miało sypać, to sypało. A w sumie to zasypało.

Gdy szedłem spać, na ulicy pod domem widziałem asfalt. Gdy rano się obudziłem, w tym samym miejscu widniał już miks śniegu, brei i lodu. Cóż, przynajmniej mogłem godzinkę dłużej pospać :)

Po kawce wsiadłem na #%$@ chomika. W sumie bez wyrzutów sumienia, bo z widokiem na okno i na to, co się na nim działo. Sorry, ale samobójcą, dziadkiem na składaku potrafiącym śmigać po szklance, albo dostawcą z Pyszne.pl nie jestem :)

Wynik chomikowania:
- dystans: 32,5 kilometra,
- czas: 1h i 50 sekund;
- średnia: 32,1 km/h.

Następnie na chwilę z Kropą po osiedlu...
Śnieg czy nie śnieg, walka trwa :)
Czujność zachowana, być może gdzieś obok dają jeść :)
Orka śniegowo-kijkowa :)
Bóbr osiedlowy :)
...i do pracy. Patrząc na warunki, jedyną pewną opcją dotarcia do niej był... spacer. Bowiem ulice wyglądały wszędzie tak:
Ulica Czechosłowacka wyglądała jak za czasów, gdy jej patronka jeszcze istniała, Poznań
...drogi pieszo-rowerowe podobnie, choć szacun za puszczenie na nie pługów.
Miło, że w Poznaniu w pierwszej kolejności odśnieża się drogi pieszo-rowerowe
Tu musiałem pomóc kierowcy BMW i popchnąć pod górkę, bo inaczej buksowanie by trwało jeszcze do dziś.
Tu musiałem pomóc popychem, bo jeszcze by trwało buksowanie na niewłaściwym pasie
Tu zaś na interwencję było lekko za późno.
Ups!
A w przypadku korka TIR-ów na Hetmańskiej mogłem zrobić tylko jedno. Zdjęcie :)
Zakorkowana, głównie przez TIR-y, ulica Hetmańska, Poznań
Tak to właśnie wesoło było dziś w Poznaniu. Pługopiaskarki jeździły od trzeciej nad ranem, a i tak nie dawały rady. Wypadki były wszędzie, oczywiście również na autostradzie (taka polska tradycja). Po raz pierwszy od dekady na tory wyjechał pług śnieżny. Jednym słowem: wesoło.

No i niestety zapowiada się, że tych chomików przede mną trochę będzie. Wpadł dziś już o jeden więcej niż przez cały poprzedni rok, a mamy dopiero luty :/


  • DST 52.10km
  • Czas 02:05
  • VAVG 25.01km/h
  • VMAX 51.20km/h
  • Temperatura -8.0°C
  • Podjazdy 140m
  • Sprzęt Czarnuch :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rzeź przed rzezią

Niedziela, 7 lutego 2021 · dodano: 07.02.2021 | Komentarze 18

Czy można życzyć sobie czegoś więcej niż minus ośmiu na termometrze połączonego z mega silnym, arktycznym wiatrem? Oczywiście jeśli ma się jakieś zdiagnozowane problemy z główką? Tak - śniegu. Ten przyjdzie jutro. Dzisiaj więc rzeź w wersji skromnej zaledwie.

Prognozy mówiły o tym, że białe gówno nadejdzie już w niedzielę, dlatego wyjechałem dość wcześnie. Jak się okazało niepotrzebnie, bo na szczęście o ten jeden dzionek zostało nam darowane. Super.

Ten arktyczny gnój walił ze wschodu, wykonałem więc ponownie trasę w tę i z powrotem: Dębiec - Las Dębiński - Starołęka - Minikowo - Krzesiny - Jaryszki - Żerniki - Tulce - Gowarzewo - Siekierki - Skałowo. Tam w końcu mogłem odwrócić rower i poczuć podmuch w plecy. Cudowna sprawa, bowiem przez te pierwsze ponad 25 kilosów bezsensownej walki nuciłem sobie jeden song: "Każdy dzień to więcej ran w twej głowie" kultowego zespołu Lizard. Tylko że zamieniłem "dzień" na "kilometr" :)

Wziąłem ze sobą Czarnucha, bo stwierdziłem, że wyjdzie na to samo, a mniejsze ryzyko, że mnie zwieje :) I faktycznie -  kiedy parę razy dmuchnęło mi centralnie korzystnie, na płaskim nawet przy grubych oponach leciałem ponad 40 km/h.

Gdy na Sandomierskiej natrafiłem na zamknięty szlaban, zamiast marznąć postanowiłem wspiąć się w końcu na punkt widokowy. Pochodziłem sobie po górce (oczywiście zapomniałem wyłączyć zegarka), popatrzyłem na A2 oraz trasę kolejową Poznań - Łódź i już wiem - no dupy toto nie rwie :) No i uznajmy, że tego znaku nie widziałem, bo mi oczy zamarzły :)
Przy wjeździe na pukt widokowy na Sandomierskiej. I jakiś dziwny znak drogowy :)
Na górce przy Sandomierskiej, Poznań
Oczywiście nie mogło zabraknąć Dębiny, tak na rowerze...
Na pozamarzanej Dębinie
...jak i w wersji spacerowej. Na razie więcej okazji nie będzie - kolejny tydzień spędzę w pracy. Na rower pewnie nie pójdę, bo spóźniony śnieg ma przyjść już w nocy i utrzymać się zdecydowanie za długo, czeka mnie więc to cholerne chomikowanie :/

W związku z tym przegląd z dzisiejszego "polowania". W końcu udało mi się uchwycić wszystkie "dostępne" w mojej okolicy sikory: bogatkę...
Konsumująca bogatka
...modraszkę...
Modraszka z profilu
Modraszka przy kokosie
...oraz ubogą. Też ładną. Choć tu mam pewne wątpliwości, czy to nie czarnogłówka, bo obie są do siebie bardzo podobne.
Sikora uboga
Na deser (nomen omen) wystający znad obiadu dzięcioł duży...
Samiec dzięcioła dużego zerka znad stołu :)
...oraz ko-ko, czyli kowalik na kokosie :)
Kowalik i kokos, czyli ko-ko
Na myśl o kolejnych dniach mam odruch wymiotny. Zapewne nie tylko ja.


  • DST 53.20km
  • Czas 02:00
  • VAVG 26.60km/h
  • VMAX 53.00km/h
  • Temperatura -1.0°C
  • Podjazdy 166m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wietrzenie lodówki

Sobota, 6 lutego 2021 · dodano: 06.02.2021 | Komentarze 5

Dzisiaj krótko, bo na popołudnie i wczesny wieczór plany.

Wyjazd po wyspaniu się, a nawet najedzeniu. Dziwnie jakoś :) Na dworze lekki mróz, ale przede wszystkim to, co najgorsze, gdy pojawia się wraz ze wspomnianym - mocny, mega zimny wiatr ze wschodu. Nie jakiś zefirek, ale gnój konkret. Na polach robił ze mną co tylko chciał, a gdy uderzył z boku, byłem pozamiatany. Wszelkie chęci do walki szybko mi przeszły, co skończyło się jedną z moich najgorszych średnich na szosie. A mogło być gorzej :)

Trasa znów w tę i z powrotem, bo moja stała pętelka została zamordowana przed remont w Dachowej: Dębiec - Las Dębiński - Starołęka - Minikowo - Krzesiny - Jaryszki - Żerniki - Tulce - Śródka - Krzyżowniki - Zimin, gdzie nastąpiła nawrotka.

Dwa plusy się znalazły. Brak opadów i słońce.Przy drodze w okolicach Szczodrzykowa
Zalane pola w Tulcach
Na stawie koło Szczodrzykowa przyuważyłem dziwnego lodowego wędrowniczka. Z kijem za sobą oraz browarem w ręku. Hm.
Staw z wędrowcem
Dziwny spacerowicz na lodzie, z kijem obok i browarem w ręku
Gdzieś tam w międzyczasie nad głową przeleciało mi zgrabne stadko żurawi.
Stado żurawi w locie
Podchodzenie do lądowania
No i jeszcze klasyczne sarenki. Bardzo daleko, więc niewyraźne.
Mało wyraźne sarenki
Od jutra mega mrozy połączone ze śniegiem. Zapowiada się niedziela w domu, już nie mówiąc o atrakcjach przyszłego tygodnia :/


  • DST 56.50km
  • Czas 02:03
  • VAVG 27.56km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • Temperatura 0.0°C
  • Podjazdy 128m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Odrzutowo

Piątek, 5 lutego 2021 · dodano: 05.02.2021 | Komentarze 14

Dzisiejszy dzionek, mimo że roboczy, uznać mogę za w miarę przyzwoity. Przede wszystkim ani nie padał deszcz (już), ani biały szajs (jeszcze), drogi były przejezdne, choć bez szaleństw, największy problem był z wiatrem, który utrudniał życie. Mimo wszystko nie będę narzekał. Było powolnie, ale stabilnie.

Wykonałem przedpracową wschodnią rundkę: Dębiec - Hetmańska - Starołęka - Minikowo - Głuszyna - Sypniewo - Koninko - Gądki - Robakowo i... nawrotka. Okazało się bowiem, że w Dachowej, przez którą miałem jechać, wciąż trwa remont. W sumie nawet nie byłem zdziwiony, tylko zrobiłem nawrotkę i wróciłem swoimi śladami.

Generalnie jazda ze świadomością, że od weekendu temperatury mają spaść poniżej dychy na minusie, do tego ma sypnąć śniegiem, przypominała komponowanie marsza pogrzebowego. Niby fajnie, ale z podtekstem.

Godne odnotowania było jedno wydarzenie. Gdy już wracałem, na wysokości bazy w Krzesinach trafiła mi się zgrabna F-16-tka. Taka akurat, żeby rzucić rower na trawnik, złapać za aparat i czekać na jakieś sympatyczne ujęcie. Kilka się udało.
F-16 w pełnej krasie podczas lotu
F-16 w trakcie zawracania
Brzuszek do przeglądu
Tu na szczęście nie było brzozy :)
Na szczęście to nie brzoza :)
Trafiło się za to podchodzenie do lądowania...
Podchodzenie do lądowania, Poznań Krzesiny
...oraz samo kołowanie i turlanie się do hangaru. Maszyna miała ewidentnie niezadowolony wyraz pyska, że jest znów za kratami :)
Znów za kratami, więc mina nietęga :), Poznań Krzesiny
Wtaczanie się F-16 do hangaru, Poznań Krzesiny
Z bardziej żywymi istotami skromniej - tylko stadko zimujących żurawi za Sypniewem.
Żurawiego marsz!
Zimujące żurawie
A tak to zawiesić oka nie było na czym, więc z braku laku "atrakcje" wsi Robakowo. Mostek...
Smętnie, ale jeszcze póki co bez śniegu
...oraz słup albo wieża energetyczna, czy jak toto się w sumie nazywa. W każdym razie chatka Baby Jagi :)
Wieża energetyczna. Czy jak tam się toto nazywa :) W każdym razie stare i duże
Potem jeszcze dojazd do pracy. 


  • DST 51.80km
  • Czas 01:55
  • VAVG 27.03km/h
  • VMAX 50.80km/h
  • Temperatura 0.0°C
  • Podjazdy 171m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zadani(el)owo

Czwartek, 4 lutego 2021 · dodano: 04.02.2021 | Komentarze 10

Najważniejsze wydarzenie czwartku: wyspałem się. Po wielu ostatnich dniach, gdy musiałem wstawać rano, dzisiaj mogłem w końcu poleniuchować. Uwielbiam wolne, nawet jednodniowe.

Wyruszyłem na rower dopiero lekko przed południem. Temperatura: idealne zero, opadów już brak, choć na drogach momentami syf, ale przejezdny. Postanowiłem więc zaryzykować i wybrać szosę. W sumie było ok, musiałem jedynie kręcić ostrożnie, tak samo wchodzić w zakręty oraz unikać części DDR-ek na zadupiach. To ostatnie wychodziło mi najlepiej :)

Najbardziej przeszkadzał mi zalegający piasek, w założeniu roztapiający śnieg, a w praktyce włażący w każdą część roweru. Skończyło się na tym, że dwa razy spadł mi łańcuch podczas kręcenia w tył, które uskuteczniam zazwyczaj stojąc na światłach, żeby wygodniej wystartować, bowiem okolice korby miałem uwalone tak, iż linka od przerzutki się blokowała. W domu to potem oczyściłem, niby jest lepiej. Oby.

Trasa to klasyczna pietruszko-marchewa, zawierająca ponad połowę jazdy przez miasto: Dębiec - Wartostrada - Jana Pawła - Śródka - Główna - Koziegłowy - Kicin - Kliny - Mielno - Dębogóra - Karłowice - Wierzonka - Kobylnica - Janikowo - Bogucin - Miłostowo - Główna - Śródka - Jana Pawła - Wartostrada - Dębiec.

Gdy jechałem przez leśny odcinek w Dębogórze, na środku drogi zauważyłem samca daniela. Oczywiście przez sekundę, bo na mój widok włączył piąty bieg. Nawet nie miałem szansy na wyjęcie aparatu. Ale że miałem już komórkę w ręce, to przynajmniej udało mi się cyknąć niewyraźne foty przebiegającego za nim stadka młodziaków i łani. Dobre chociaż to, choć jakoś tragiczna.
Stadko danieli przebiegające przez drogę. Ledwo zdążyłem jedynie wyciągnąć komórkę, więc jakoś tragiczna
Dwa ostanie młode daniele ze stadka
Z innych zwierzaków - ciekawski konik...
Ciekawski konik
...oraz szczekający obok piesek. Taki groźny, a i tak dał się pogłaskać :)
Obszczekał, obszczekał, a i tak finalnie po ręce polizał :)
Generalnie źle nie było.
Mostek w okolicach Wierzonki
Zamarznięte mokradło
Jeszcze plakatowa wojna polsko-polska. Ciekawe to zjawisko socjologiczno-psychiatryczne. Myślę, że za kilkadziesiąt lat jacyś naukowcy napiszą niejedną pracę doktorską na temat tego, jak pewien żałosny człowiek był w stanie jednoosobowo, choć rękami swoich przydupasów, tak podzielić kraj własnymi chorymi imaginacjami.
Kolejna polska wojenka ideologiczno-plakatowa
Zaraz obok oficjalny plakat pandemicznych samobójców :)
No proszę, pandemiczni samobójcy się reklamują :)
Z ciekawości wszedłem sobie na stronę widoczną w lewym rogu. Nie powiem, jest smakowicie :) Na przykład: "Nasz głos wypływa z głębokiego zaniepokojenia eksperymentem, który pod pretekstem 'ochrony zdrowia' prowadzi do podawania Wiernym Kościoła katolickiego Komunii Świętej na rękę. (...) Odchodzenie od udzielania Komunii Świętej do ust na rzecz podawania Jej na rękę nie ma – w naszej opinii – uzasadnienia także w przepisach sanitarnych. Hostia podawana przez Kapłana bezpośrednio do ust nie ma styczności z dłonią wiernego, która dotyka różnych powierzchni. Podawanie Komunii Świętej do ust jako bezpieczniejsze ze względów sanitarnych uznała m.in. grupa 21 lekarzy z Austrii oraz Stowarzyszenie Lekarzy Katolickich we Włoszech". Nie no, czuję się przekonany :) Dobrze, że już nie muszę mieć takich dylematów. Aha, OCZYWIŚCIE akcję można wesprzeć finansowo - gotowe do kliknięcia są kwoty 30, 50 i 75 PLN :)


  • DST 31.50km
  • Czas 01:14
  • VAVG 25.54km/h
  • VMAX 43.60km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • Podjazdy 83m
  • Sprzęt Czarnuch :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Glut deszczowo-krzyżowy

Środa, 3 lutego 2021 · dodano: 03.02.2021 | Komentarze 9

Znów tegoroczny styczeń pokazał swój paskudny ryj. W sumie pokazuje go od samego początku, czasem to sroga morda zimy, czasem łagodniejsze oblicze wiosennej mordki, a czasem - tak jak dziś - jakiś rozlazły żulerski pysk.

Menelowa pogoda na dziś to deszcz. Paskudna, listopadowa masakra. Gdy wyruszałem kropiło, porem lało, potem prawie się topiłem i zamarzałem na raz, potem dojechałem do połowy gluta, stwierdziłem, że mam dość i zawróciłem :)

Wyszła więc nieskomplikowana trasa: Dębiec - Hetmańska - Starołęka - Minikowo - Krzesiny - Jaryszki i nawrotka. 

Zapomniałem wspomnieć o mgle. Momentami widoczność była na kilka metrów. Do tego momentami ślisko i niebezpiecznie. Istna droga krzyżowa.
Zamglony krzyż
Aparatu nie brałem, więc dzisiaj tylko przypomnienie, że na poznańskich Krzesinach jest jeden z dwóch kościołów w stylu norweskim. Ten drugi to Wang w Karpaczu, zdecydowanie bardziej urodziwy. No ale ten tu jest? Jest. No to niech będzie :)
Kościół w stylu norweskim na poznańskich Krzesinach. Są w Polsce tylko dwa w tym stylu - ten drugi to Wang w Karpaczu
Jazdę rowerem do pracy sobie odpuściłem. W zamian za to nakarmiłem pralkę po glucie.

PS. Właśnie przeczytałem, że poseł Lewicy Marek Rutka złożył do ZUS pismo o wyrównanie opłat ze świadczenia 500+ za okres, kiedy jego córka była jeszcze nienarodzona, powołując się na wyrok Trybunału Konstytucyjnego. Idealnie w punkt tej abstrakcji, która krąży nad Polską. Ciekaw jestem reakcji i oficjalnej odpowiedzi :) Rodzice, wniosek jest chyba ogólnodostępny, dodatkowa kasa do zgarnięcia, zachęcam :) TU info.


  • DST 62.70km
  • Czas 02:29
  • VAVG 25.25km/h
  • VMAX 43.20km/h
  • Temperatura -1.0°C
  • Podjazdy 149m
  • Sprzęt Czarnuch :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Lekko znieszpaczony :)

Wtorek, 2 lutego 2021 · dodano: 02.02.2021 | Komentarze 10

No nie ma lekko. Zima póki co nie odpuszcza, na szczęście zrobiło się już trochę cieplej, czyli blisko zera. Za to zaczęło padać - zamiennie deszcz i śnieg. Jupi.

Wyjazd znów przedpracowy, bez kombinacji, w wersji zachodniej: Poznań - Luboń - Łęczyca - Wiry - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań. Cytuję z pamięci, bo trasę mogę robić z zamkniętymi oczami :)

Gdy wyjeżdżałem, jeszcze nie padało. Gdy dojechałem do Lubonia (no bo dokąd?) sypnęło, i to całkiem konkretnie. Dopiero gdy minąłem Wiry i Komorniki sytuacja się uspokoiła, a mi uciekły tłukące się wcześniej pod kopułą myśli o nawrotce.
Warunki minimalnie od idealnych odbiegały :)
Oczywiście idiotów na drogach nie zabrakło, bo przecież na śliskiej drodze najlepiej się wyprzedza na pełnej parze i na trzeciego. Polska. 

Klimat typowy. Gdybym robił zdjęcia czarno-białym aparatem wyszło by na to samo :)
Znów zimowo
Zasmogowane stado saren :)
Z ptactwem skromnie. Uchwyciłem tylko szpaki, w tym jednego krzykacza (tego z prawej).
Cztery szpaki spokojne i jeden krzykacz :)
Szpaki trzy
Jakieś szpacze poruszenie
Reszta dystansu to dojazd do pracy.

Zwracam się z uprzejmą prośbą. żeby zima się ogarnęła i poszła precz. Dziękuję :)


  • DST 56.80km
  • Czas 02:16
  • VAVG 25.06km/h
  • VMAX 41.60km/h
  • Temperatura -6.0°C
  • Podjazdy 129m
  • Sprzęt Czarnuch :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Windows winter

Poniedziałek, 1 lutego 2021 · dodano: 01.02.2021 | Komentarze 18

Dzisiejsze minus osiem w momencie porannego wyjazdu zdecydowanie nie wskazywało na to, że nadeszła fala upałów. To jakiś plus :)

A z minusów - cała reszta. W tym oczywiście temperatura. No, może w miarę przejezdne drogi można pochwalić, choć nie wszędzie.

Wykonałem wschodnią kombinację: Dębiec - Hetmańska - Starołęcka - Czapury - Babki - Daszewice - Kamionki - Borówiec - Robakowo - Gądki - Jaryszki - Krzesiny - Minikowo - Starołęka - Hetmańska - Dębiec. Potem na chwilę do domu, ogarnąć się i ogrzać, no i kurs do pracy w centrum.

Zmarzłem, nie da się ukryć. Co prawda gdzieś już po nawrotce było "tylko" minus pięć, ale dało mi w kość.

Blady klimat zimowego słońca jest specyficzny, ale i malowniczy...
Blade zimowe słońce ma swój urok
...no i w końcu udało się uchwycić Windowsa XP w wersji "winter" :)
Podpoznański WIN XP, wersja zimowa :)
Tak jak wspomniałem, były ciekawsze momenty. Oto ten z okolic Babek:
Nie wszędzie drogi były idealne
Czarnuchowe oponki jednak dały mi względny komfort. Chwała im :)

Jeszcze poranna Warta i port rzeczny na wysokości Starołęki...
Wschód słońca nad portem na Starołęce, Poznań
...oraz mega wypikselowana oraz niewyraźna pustułka. Za daleko była na przyzwoite zdjęce.
Niewyraźna, bardzo oddalona pustułka
Tyle. Brrr. Jeszcze wieczorem czeka mnie powrót w tej zimnicy.

Podsumowanie stycznia:
- dystans rowerowy: 1430 kilometrów, co biorąc pod uwagę wciąż panujące warunki uważam za sukces;
- średnia: 26,2 km/h, głównie na MTB, więc nie narzekam :)
- pieszo: około 80 kilometrów. Plus minus, ale bardziej plus. Wyliczyć się tego w bezpłatnej wersji Stravy (chyba) nie da, więc raz jeszcze kij w wiadomo co właścicielom Endomondo za świństwo, którego się dopuścili.