Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 197649.80 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

  • DST 54.00km
  • Czas 01:58
  • VAVG 27.46km/h
  • VMAX 50.40km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Podjazdy 208m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

KŚW

Czwartek, 28 września 2017 · dodano: 28.09.2017 | Komentarze 11

Dzisiejszą galę żenady KŚW chciałbym zadedykować trzem elementom, które wybitnie pomogły mi wziąć w niej udział - Korkom, Ścieżkom, Wiatrowi. Gdyby chociaż rzuciły się na mnie zachowując zasady fair play, czyli po kolei, to może jeszcze nie byłoby tak źle, ale przy zmasowanym ataku byłem bezsilny.

Wszyscy się cieszą, że jest cieplej. A ja się pytam - jakie cieplej? Gdy wracałem było już co prawda siedemnaście stopni, ale mocny, zimny powiew, gnojący non stop ze wschodu, sprawiał, że czułem jakby było gdzieś w okolicach pięciu. Pierwsza połowa (Dębiec - Starołęka - Krzesiny - Żerniki - Tulce - Gowarzewo - Siekierki - Paczkowo) to istna masakra na mojej skromnej osobie, czego skutkiem była średnia w okolicach 25 km/h, i to wyrzygana resztkami sił. W sumie najlepiej jechało mi się... po szutrze. Czyli po kilometrowym odcinku w Lesie Dębińskim.
Lasek Dębiński przed wjazdem na kładkę
Lasek Dębiński przed wjazdem na kładkę © Trollking

Miałem nadzieję, że odbiję sobie wracając, i faktycznie, muszę przyznać, że odcinek do Swarzędza to była poezja autorstwa rzadko spotykanego pogodowego poety - Wiatra-Plecnego :) Potem zaczęła się swarzędzka proza, czyli korek-światło-korek-światło, z wisienką na torcie, czyli zwężeniu drogi przy granicy z Poznaniem.

Na wysokości Volkswagena zrobiłem głupi błąd (czy są błędy niegłupie?), gdyż chcąc jechać po raz pierwszy w tę stronę inną drogą, skręciłem w ulicę Bałtycką, dobijając się wbiciem na śmieszkę rowerową, która początkowo wydawała się cywilizowana, mimo że z kostki. Niestety - trzyma podwrocławsko-leszczyńskie poziomy, a hitem jest jej zakończenie. W sumie jego brak, bo są nim ulubione biało-czerwone barierki, za którymi lądujemy wprost pod kołami skręcających samochodów, gdyż wylotówka prowadzi... pod prąd. Najlepsze jest to, że można niby jechać za autami i zawrócić, ale... nie można (oczywiście teoretycznie), bo jest podwójna ciągła. Brawa.
Ze śmieszki prosto pod prąd. Ulica Bałtycka w Poznaniu
Ze śmieszki prosto pod prąd. Ulica Bałtycka w Poznaniu © Trollking

Kawałek dalej spędziłem ponad dziesięć minut na zamkniętym przejeździe kolejowym, przepuszczając cztery składy. Gdybym się dziś spieszył to bym się wk...urzył, ale mam przywilej odbierania nadprogramowych dni w robocie, więc ze stoickim spokojem pooglądałem sobie szczegóły naczep TIR-ów, podtruwanie spalinami mając gratis.

Gdy już w końcu przebiłem się do Wartostrady, którą zamierzałem pomknąć szybko do domu, okazało się, że tym razem wieje mi z boku, nieśmiało podmuchami spychając do rzeki. Twardo się opierałem, rekompensując sobie to komfortem jazdy tym kawałkiem aż do końca nowego odcinka.
Wartostrada
Wartostrada © Trollking
Most Jordana
Most Jordana © Trollking

Za nim wykonałem kolejny dziś błąd. Zamiast bowiem skręcić w kierunku Rataj i tamtędy dokręcić do domu, postanowiłem zobaczyć jak kończy się stary odcinek traktu. Wiedziałem, że na końcu są schody, ale miałem nadzieję, że skoro obok jest samochodówka, to jest może również do niej jakaś cywilizowana droga. Błąd logiczny - albo źle skręciłem, albo jej nie ma. W wyniku czego miałem spory kawałek z gatunku "piaskowe mtb+chodnik", co przy szosowych kółkach śmiało można uznać za występ cyrkowy. Choć muszę przyznać, że sam odcinek nad Wartą jest naprawdę malowniczy.
Stary odcinek Wartostrady. Żeby z niego gdziekolwiek wyjechać trzeba albo zawrócić, albo nauczyć się latać
Stary odcinek Wartostrady. Żeby z niego gdziekolwiek wyjechać trzeba albo zawrócić, albo nauczyć się latać © Trollking

Sama końcówka to znana i nielubiana droga z Ronda Starołęka do domu, kawałek kolejnym odcinkiem śmieszki spod znaku "zemsta Grobelnego".

Ufff. Masakra. Oczywiście nie zapominam o swojej winie w dzisiejszym tragicznym wyniku. Nie potrafię bowiem jechać ultra szybko pod wiatr o sile 25-30 km/h, rozpędzić się między jednymi a drugimi światłami do setki, żeby zdążyć przed czerwonym, ani nawet przelecieć nad polskimi DDR-kami. Te elementy biorę na klatę ;)

TU trasa w wersji z Relive.

PS. Jak widać, z musu przeprosiłem się z PBS. Odwykłem, choć chwała mu, że istnieje. Tylko wstyd wstawiać nań zdjęcia takiej jakości, w większości robione "z rąsi".



Komentarze
Trollking
| 15:46 piątek, 29 września 2017 | linkuj Ależ naprawdę nie ma problemu, chętnie się podzielę. Żaden kłopot :)
Lapec
| 14:29 piątek, 29 września 2017 | linkuj Nikogo w siłę nie zmusze ale skoro u was mu dobrze to niech tak zostanie (-:
Trollking
| 13:01 piątek, 29 września 2017 | linkuj Polecam się - i z pomocą, i z oddaniem wiatru :)
Lapec
| 08:41 piątek, 29 września 2017 | linkuj Na Śląsku aż starach pisać bo wiatr uciekł na Czechy lub Słowację ... no albo Poznań go se przygarnął i nie chce się podzielić :)
PS: chyba się znowu będę musiał pouśmiechać o ten "lajfhak" z oszukaniem BeeSa jak się limit skończy :))
Trollking
| 21:09 czwartek, 28 września 2017 | linkuj W sumie... jedna Kat(a)ryna :)
huann
| 20:50 czwartek, 28 września 2017 | linkuj U mnie wczoraj rządził wietrzny ESE-sman. Dziś to był raczej dziarski, swojski SEba.
Trollking
| 20:23 czwartek, 28 września 2017 | linkuj Ania - ale o której piszesz? O Wartostradzie czy Bałtyckiej? :) Zresztą w Poznaniu jest więcej takich smaczków :)

Mors - poradzisz sobie :) a te barierki akurat tam były potrzebne, bo spad jest całkiem całkiem, a że między Starołęką a Dębcem to jedyny skrót, to żulików trzeba by codziennie z dołu wydobywać :)

Huann - dziś warunki widocznie mieliśmy jednakowe. I nawet ten sam ESE-sman. Co do ścieżek tutaj - teraz są robione z głową, wcześniej nie chcę wiedzieć z czym i gdzie :)

Bobiko - już się cieszę, że się będę cieszył :)
bobiko
| 19:32 czwartek, 28 września 2017 | linkuj jeszcze 2 dni i bedziesz mógł cieszyć sie nowym limitem... :P
huann
| 18:49 czwartek, 28 września 2017 | linkuj No proszę - po mieście Uć sądząc z KŚW jeździł i nic nie powiedział. Ale Wartostrady zazdraszczam. U nas jest są w większości same ścieżko-straty.
mors
| 18:41 czwartek, 28 września 2017 | linkuj Masakra, co za czasy - pół lasu obarierkowane... i jak tu teraz wywozić drewno? ;)
anka88
| 16:54 czwartek, 28 września 2017 | linkuj No co za psikus z tą ścieżką... ale kojarzę ją. Mnie wkurza to, że droga rowerowa kończy się w zawsze najmniej spodziewanym miejscu.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa escia
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]