Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 198654.20 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2021

Dystans całkowity:1550.85 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:58:04
Średnia prędkość:26.71 km/h
Maksymalna prędkość:56.50 km/h
Suma podjazdów:4975 m
Liczba aktywności:29
Średnio na aktywność:53.48 km i 2h 00m
Więcej statystyk
  • DST 57.10km
  • Czas 02:05
  • VAVG 27.41km/h
  • VMAX 50.70km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Podjazdy 192m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Słonecznie!

Środa, 10 listopada 2021 · dodano: 10.11.2021 | Komentarze 14

No i znów wypad przed pracą. 

Jednak ten dzisiejszy jakiś taki dziwny. Bo słoneczny. Szok i niedowierzanie :)

Trasa wschodnia, tak jak wczoraj, tylko inaczej: Dębiec - Las Dębiński - Minikowo - Starołęka - Czapury - Babki - Głuszyna - Sypniewo - Koninko - Gądki - Robakowo - Borówiec - Kamionki - Daszewice - Babki - Głuszyna - Minikowo - Starołęka - Las Dębiński - dom.

Przyznać trzeba, że jesień ma swój klimat. Dzisiaj pięknie parowało, mgliło i świeciło. Mniam. Tutaj widoczek z drogi między Poznaniem a Babkami:
Parujące moczary zaraz za Poznaniem
Oświetlone moczary
Parująca mglistość
Słońce nad moczarami
A tu Dębina:
Słoneczny oranek na poznańskiej Dębinie
Spotkałem "znajome" sarenki...Znajome stadko sarenek
...czujne mimo odległości.
Czujne jak zawsze
W Krzesinach nad głową przeleciały mi F16-tki. Kawałek dalej podchodząc już do lądowania.
F16 ponad drzewami
Trafi czy nie trafi? :)
F16 podchodzi do lądowania na poznańskich Krzesinach
Jak widać - nie spieszyłem się specjalnie, bo miałem ciekawsze zajęcia :) A do tego wiało z każdej strony, tylko nie w plecy.

Droga do pracy znów Czarnuchem, z zahaczeniem o Dębinę. Tam ostatnio była akcja czyszczenia stawów. Efekt? Na przykład utopiony rower miejski. W sumie stan niewiele gorszy od pierwotnego :)
Wyłowiony ze stawu rower miejski. W sumie stan niewiele gorszy od pierwotnego :)


  • DST 56.20km
  • Czas 02:03
  • VAVG 27.41km/h
  • VMAX 50.60km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Podjazdy 177m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sarennie

Wtorek, 9 listopada 2021 · dodano: 09.11.2021 | Komentarze 14

Wyjazd bez historii, jak to przed pracą.

Sennie. Mgliście.

Trasa wschodnia, opatentowania jakiś czas temu: z Dębca przez Las Dębiński, Starołękę, Minikowo, Głuszynę, Sypniewo, Szczytniki, Koninko, Gądki, Robakowo, Dachowę, Szczodrzykowo, Śródkę, Krzyżowniki, Tulce, Żerniki, Jaryszki, Krzesiny, Minikowo, Starołękę i Las Dębiński do domu. A potem do pracy.

Przygód brak. Na szczęście.

Było typowo jesiennie.
Poranek na granicy Poznania i Szczytnik
W tym miejscu, tylko po lewej stronie drogi, wypatrzyłem stado sarenek. Sprytne zwierzaki ustawiły się niedaleko zabudowań, bo jakoś intuicyjnie wiedzą pewnie, że tam ambon stawiać nie można :)
Stadko saren w pełnej krasie
Uuuu.... fasolka była na obiad? :)
Synchronicznie :)
Zbliżenie na sarnyZe złych informacji - w połowie miesiąca zamykają mi kładkę między Dębiną a Starołęką na jakieś dwa tygodnie.
Dwa tygodnie bez skrótu :/
Alternatywą jest Starołęcka. To już chyba wolę przepływać Wartę w tę i z powrotem :)

Do roboty pojechałem Czarnuchem. Trochę naokoło, więc z atrakcji udało mi się napotkać śmierć w drodze do pracy :)
Śmierć w drodze do pracy :)



  • DST 59.20km
  • Czas 02:11
  • VAVG 27.11km/h
  • VMAX 50.40km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Podjazdy 164m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bogatkowo :)

Poniedziałek, 8 listopada 2021 · dodano: 08.11.2021 | Komentarze 10

Dzisiaj - mimo pogody łagodnie pisząc średniej - wypad szosą. Głównie przez to, że delikatnie słabiej wiało. Za to kropiło, ale tak do przezycia.

Wyjazd przedpracowy, na zachód, trasą z Poznania przez Plewiska, serwisówki, Dąbrówkę, Palędzie, Dopiewiec, Konarzewo, Trzcielin, Liswki, Trzcielin, Dopiewo, Dopiewiec, Palędzie, Gołuski i Plewiska do Poznania. 

Wróciłem z błotem na dupie. Bywa :)

Sama jazda powolna, bo się nie dało. A w sumie może i dało, ale mi się nie chciało :)

Moje ulubione drzewo między Trzcielinem a Lisówkami już wyłysiało :(
Moje ulubione, już wyłysiałe drzewo
Niestety zwierzaki się pochowały, szkoda :(

Potem do pracy, znów przez Dębinę, ponownie Czarnuchem. Udało mi się uchwycić ten mój przydomowy las w wersji mrocznej.
Mroczna poznańska Dębina
Się pochwalę :) Dwa dni temu zamontowałem na oknie plastikowy karmnik, który kupiłem rok temu. Kompletnie się nie sprawdził, bo za późno go zawiesiłem i ptaki nie kojarzyły, że u mnie można się najeść. Tym razem pełen sukces - mam już stały zestaw sikor, które mnie co jakiś czas odwiedzają. Szkoda, że zdjęcia przez szybę, co psuje jakość, ale i tak wolę je obserwować niż bawić w focenie. A tu wczorajsze bogatki :)
Tegoroczny karmnik naokienny w końcu działa :)
Sikora-akrobatka :)
Bogatka na elewacji


  • DST 51.50km
  • Czas 02:03
  • VAVG 25.12km/h
  • VMAX 56.10km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Podjazdy 243m
  • Sprzęt Czarnuch :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powolnościowo

Niedziela, 7 listopada 2021 · dodano: 07.11.2021 | Komentarze 7

Niedziela nie pobłogosławiła pogodą. Rano padało, było dość chłodno, a przede wszystkim ciągle bardzo mocno wiało. W związku z tym odpuściłem sobie jazdę szosą i wybrałem do kręcenia Czarnucha. To mniej stresujące - człowiek olewa próby ciśnięcia, gdy leje to cztery litery chroni błotnik, a przede wszystkim ryzyko odlotu przy większym podmuchu jest mniejsze :)

Dzisiaj dzionek dość napięty, bo po południu spotkanie ze znajomymi z Dolnego Śląska, przedtem jeszcze trzeba było wybiegać Kropę, więc wyspać się nie było okazji. Choć i tak wyjazd dość późny, bo w okolicach dziewiątej trzydzieści.

Trasa to w końcu lekko zapomniane "kondominium": Poznań - Luboń - Łęczyca - Puszczykowo - Mosina - Krosinko - Dymaczewo - Łódź - Witobel - Stęszew - Dębienko - Trzebaw - Rosnówko - Szreniawa - Komorniki - Poznań.

Jechało się ciężko przez te ponad trzydzieści kilosów do Stęszewa, ale nagrodą było ostatnie kilkanaście z powiewami w plecy. To była bajka.
Liściasta DDR-ka w Łęczycy
Jesienne zakręcenie w Puszczykowie
W tle Jezioro Dymaczewskie
Kilka razy mnie delikatnie zmoczyło. Ale to akurat najmniej przeszkadzało w jeździe :) Z ciekawości wjechałem na przykład na chwilę na antyrowerówkę w Sztęszewie - jeszcze szybciej wróciłem na asfalt :)
Antyrowerówka w Stęszewie. Przejechałem testowo, dziękuję, wracam na asfalt :)
Przy okazji obchodu i oprowadzania po centrum Poznania w końcu odwiedziłem pomnik Bohdana Smolenia. Trzeba przyznać, że zrobiony naprawdę z klasą. Miałem to szczęście, że widziałem pana Bohdana na kilka miesięcy przed śmiercią, w garderobie po koncercie będącym jednocześnie okazją do zbiórki dla niego i jego fundacji. Wzrok prawie dokładnie był ten sam.
Pomnik Bohdana Smolenia w Poznaniu
Zamyślony Bohdan Smoleń
Wróbelek z pomnika Bohdana Smolenia
A na koniec kaczor z jedną nóżką bardziej :)
Kaczor z jedną nóżką bardziej :)


  • DST 62.60km
  • Czas 02:20
  • VAVG 26.83km/h
  • VMAX 51.40km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Podjazdy 190m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wietrznoszosowanie

Sobota, 6 listopada 2021 · dodano: 06.11.2021 | Komentarze 16

Po dwóch dniach glutowania, do tego z ciężkim sprzętem pod tyłkiem, dzisiaj w końcu udało się wykonać prawilne pięć dyszek, do tego na szosie. Super.

Co nie oznacza, że było to łatwe i przyjemne. Wręcz przeciwne - było chłodno, a o wietrze lepiej nie wspominać, bo jeszcze mu szumi w uszach. Dość powiedzieć, że całą połowę drogi młynkowałem aż miło, bo inaczej się nie dało. Po nawrotce było ciut lepiej, ale też jakoś bez rewelacji, przez co średnia wyszła tragiczna.

Trasa zachodnia: Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.

Obrodziło w zwierzaki. Sarenka...
Sarna coś wypatrzyła
Sarenka na polu
...żurawie w Lisówkach...
Para żurawi
...parka (!) myszołowów włochatych...
Para myszołowów włochatych
...i na deser kózki z Trzcielina.
Kózki z Trzcielina
Wizualnie najgorzej nie było. Na fotce nie wieje ;)
Pod chmurką za Rosnowem
A ta pani tak dzielnie walczyła z podmuchami, że aż ją pozdrowiłem podczas wyprzedzania :)
Pani tak dzielnie walczyła z wiatrem, że aż pozdrowiłem podczas wyprzedzania :)
Potem jeszcze dojazd do pracy, tym razem Czarnuchem, bo przez Dębinę. Gdzie o dziwo na sekundę wyszło słońce.
Słoneczny moment na poznańskiej Dębinie


  • DST 31.30km
  • Czas 01:15
  • VAVG 25.04km/h
  • VMAX 42.00km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Podjazdy 115m
  • Sprzęt Czarnuch :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Glut jabłkowy

Piątek, 5 listopada 2021 · dodano: 05.11.2021 | Komentarze 8

Wolny dzień. Czyli od rana lało.

Ale w sumie... dobrze. Bo po pierwsze musiałem odespać ostatnie dni, po drugie wciąż tak wiało, że jakoś chęci do wypadu brakowało.

Po trzecie jeszcze misja była do wykonania, czyli wizyta u kamieniarza. Po wczorajszej akcji-abstrakcji, czyli załatwianiu zaświadczenia z kościoła, że śp. teściowa była katoliczką (początkowo chciano mnie odesłać do parafii, gdzie w życiu nie była, bo co tam ponad sześćdziesiąt lat z czasów przed przeprowadzką wobec dwóch ostatnich z innego miejsca, ale się uparłem i mam. Osobiście informuję, że jakby co moja skromna osoba takich cyrków nie potrzebuje), było to wręcz banalne. Prócz tego, że aktualnie śmierć również zdrożała. Masakra. A i tak udało się uzyskać jakieś tam zniżki.

Gdy wracałem, lać przestało. Więc na Czarnucha i chociaż gluta wykonać. Zrobione, na trasie z Poznania przez Luboń, Wiry, Komorniki, Szreniawę, Rosnowo, Komorniki i Plewiska do domu. Dłuższego wypadu nie było okazji wykonać, bo zaczynało się ściemniać. I tu akurat zmiana czasu nie ma nic do rzeczy, bo godzinę wyjazdu wyznaczał deszcz.

Korzystając z okazji, że miałem plecak, a w nim aparatu brak, zawitałem do sklepiku z jabłkami. Na Kotowie, czy tam Fabianowie. Nigdy nie wiem :)
Jabłuszka czekają na konsumpcję
Przy sklepiku z jabłkami na Fabianowie, Poznań
Dopiero teraz zauważyłem, że jakiś filtr mi się włączył i zjadło kawałek roweru :)

Wpadły jeszcze dwa spacery. Najpierw rano w deszczu, z którego Kropa jakoś skorzystać nie chciała, a już pod wieczór z nią. Poznańska Dębina w ciemnościach również wygląda godnie :)
Kijkowiec mknący :)
Poznańska Dębina wieczorową porą :)


  • DST 31.30km
  • Czas 01:15
  • VAVG 25.04km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Podjazdy 82m
  • Sprzęt Czarnuch :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Glut deszczowo-dywanowy

Czwartek, 4 listopada 2021 · dodano: 04.11.2021 | Komentarze 10

Dzisiaj szybko, bo dzionek w pracy ciężki, tak jak i załatwianie dalszych formalności z gatunku tych średnio przyjemnych.

Pobudka przed... szóstą. Bo psu się chciało :) Dzięki temu miałem okazję przekonać się, że gdyby nie zmiana czasu, to o siódmej rano byłoby ciemno jak w czterech literach u... hmmm... Afropolaka :) Dlatego szanuję czas zimowy.

Potem zaczęło padać. Raz mocniej, raz słabiej, więc zdecydowałem się maks na gluta. I go nawet wykonałem na trasie: Dębiec - Las Dębiński - Starołęka - Minikowo - Głuszyna -Sypniewo -  Koninko - Jaryszki - Krzesiny - Minikowo - Starołęka - Las Dębiński - dom.

Zdjęć nie robiłem za dużo z powodów wiadomych. Już jeden telefon utopiłem przecież niedawno deszczem.

Na Dębinie już bardziej kolorowo na ziemi niż na drzewach.
Dywan na Dębinie
Mostek na poznańskiej Dębinie
Oto dzisiejsze warunki:
Dzisiejsze warunki do kręcenia
No i kościół drewniany z poznańskich Krzesin. Drugi w Polsce w stylu norweskim jest jak wiadomo tylko w Karpaczu.
Kościół na poznańskich Krzesinach. Drugi w stylu norweskim jest jeszcze tylko w Karpaczu


  • DST 58.10km
  • Czas 02:04
  • VAVG 28.11km/h
  • VMAX 51.30km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Podjazdy 158m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po przerwie

Środa, 3 listopada 2021 · dodano: 03.11.2021 | Komentarze 10

Wczoraj sobie nie pojeździłem. Raz, że rano padało, więc jedynie zapodałem godzinkę na chomiku (30 km, średnia 30,5 km/h), a potem? Mimo że lać przestało to są sprawy nieważne oraz ważne, więc trzeba się było zająć tymi drugimi zamiast banałem typu rower.

Kilka godzin zajęło nam ogarnianie spraw w szpitalu (masakra, uzyskanie odpisu i odebranie rzeczy to niby prosta sprawa. Jednak nie w szpitalu HCP w Poznaniu, gdzie czuliśmy się jak u Kafki ganiając między piętrami. W końcu jednak się udało) oraz zakładzie pogrzebowym. Finalnie jednak większość rzeczy ogarnięta, pozostała masa bardziej przyziemnych. 

Dzisiaj już wyjazd się odbył. Przed pracą, więc zaspany.

Trasa zachodnia: Poznań - Plewiska - serwisówki - Dąbrówka - Palędzie - Dopiewiec - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.

Zdjęcia szare i klasyczne:
Jak zwykle przystanek w Trzcielinie
Zachmurzona panorama Lisówek
Wypatrzyłem baaaaaardzo daleko na jedynym drzewie zarówno myszołowa...
Schowany myszołów na maksymalnym zoomie
...jak i kruka.
Widziałem kruka cień
Jak widać zdjęcia tragiczne.

Dystans zawiera dojazd do pracy, a ja jeszcze doklejam ujęcia z Dębiny. Ujęty na sekundę przed zniknięciem deszczowy bąbelek...
Jesienny deszczowy bąbelek
...oraz łabędzi portret.
Łabędź portretowo


  • DST 53.30km
  • Czas 01:51
  • VAVG 28.81km/h
  • VMAX 51.60km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Podjazdy 207m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Symbolicznie listopadowo...

Poniedziałek, 1 listopada 2021 · dodano: 01.11.2021 | Komentarze 10

Cóż... Do dzisiejszej jazdy serca nie miałem.

Wyjazd po prostu po to, żeby odświeżyć mózg.

Trasa w tę i z powrotem: z Dębca przez Las Dębiński, Minikowo, Starołękę, Czapury, Wiórek, Sasinowo, Rogalinek, Rogalin i Świątniki do Radzewic, gdzie nastąpiła jak zwykle nawrotka.

Nie jechało się źle. Pogoda zacna nad wyraz jak na dzień w kalendarzu.

Na Dębinie już chyba ostatni tak słoneczny poranek.
Ostatni póki co taki słoneczny poranek na poznańskiej Dębinie
A w Radzewicach klasyka.
Pogodnie w Radzewicach
Pozytywem była przelatująca czapla biała.
Czapla biała w locie
Po południu jeszcze dalsza część zaplanowanej BS-owej integracji z chłopakami ze Śląska (tym razem bezprocentowej w mim przypadku). Panowie, miło było oprowadzić po Dębinie i cmentarzu, Kropa też zadowolona - polecam się :) Szkoda tylko, że głowa zajęta mało przyjemnymi sprawami, bowiem niestety po raz kolejny okazało się, że Święto Zmarłych ma wymiar nie tylko symboliczny, ale i realny. Nie chcąc rozwijać tematu - aktualnie mam do wydania trzynastoletniego, specyficznego kota, który musi znaleźć swój nowy dom do końca listopada. Jeśli ktoś zna jakieś miejsce, gdzie można mu takowy znaleźć, najlepiej w Poznaniu, będę wdzięczny za informację. My go wziąć nie możemy ze względu na psa, schronisko byłoby ostatecznością, więc trzeba szukać na zewnątrz. Do tego opiekunem musiałaby być kobieta, gdyż od jakiegoś czasu do mężczyzn ma jakieś "ale". Wiem, ciężki temat, ale może ktoś coś... :/
Kot szuka domu... :/
Jutro rowerowanie raczej się pewnie nie uda. Nie tylko przez planowane deszcze, ale i konieczność załatwienia masy urzędowych spraw.